- Nic nie wiedziałem i nie wiem o tym rzekomym czy domniemanym gromadzeniu danych.(...) Dziś rano zapytałem o to dyrektora Urzędu Informacyjnego(...), ten zaś poinformował mnie, że nie prowadzili w tej sprawie żadnej współpracy z tajnymi służbami Izraela ani żadnymi innymi. Nie używają technicznego narzędzia, o którym była mowa - nazwijmy je oprogramowaniem. Urząd Informacji nie zawarł w tej sprawie żadnego porozumienia - oznajmił Szijjarto na konferencji prasowej w Komarom na północy Węgier po zakończeniu spotkania szefów dyplomacji krajów Grupy Wyszehradzkiej. Śledztwo konsorcjum medialnego pod kierownictwem francuskiej organizacji dziennikarskiej Forbidden Stories wykazało, że przy użyciu oprogramowania szpiegującego o nazwie Pegasus sprzedawanego przez izraelską firmę NSO Group, zinfiltrowano na Węgrzech urządzenia cyfrowe szeregu osób, w tym co najmniej 10 prawników, piątki dziennikarzy i jednego polityka opozycji. O sprawę tę pytali na konferencji prasowej dziennikarze węgierscy. - Poprosiłem dyrektora Urzędu, by przeanalizował, interesy jakich tajnych służb mogą stać za tymi doniesieniami(...) i jeśli do tego rzeczywiście doszło, to na czyje polecenie i w czyim interesie, a jeśli nie, to jakie tajne służby skoordynowały taką międzynarodową akcję komunikacyjną - podkreślił Szijjarto. Politycy, dziennikarze, obrońcy praw człowieka Według zakrojonego na szeroką skalę dochodzenia, opublikowanego w niedzielę przez konsorcjum 17 mediów międzynarodowych, w tym dzienniki "Le Monde", "Guardian" i "Washington Post", wśród ofiar Pegasusa jest m.in. kilku węgierskich dziennikarzy. Konsorcjum przeanalizowało listę 50 tys. numerów telefonów, które klienci NSO Group mogli wybrać do nadzorowania poprzez Pegasusa. Na liście tej znajdują się numery telefonów co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków, 85 działaczy na rzecz praw człowieka i 65 szefów firm z całego świata. Według węgierskiego portalu śledczego Direkt36 Pegasusem zostały zakażone telefony czterech węgierskich dziennikarzy, w tym dwóch pracujących dla Direkt36, oraz jednego węgierskiego fotoreportera. Krajowy Związek Dziennikarzy Węgierskich (MUOSZ) zaapelował do władz o "wyjaśnienie swej roli w użyciu Pegasusa i ujawnienie, z czyjego polecenia, za czyją zgodą i w jakim celu prowadzono tajny nadzór" Przy pomocy oprogramowania Pegasus można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo. NSO Group może sprzedawać Pegasusa za granicę tylko za zgodą izraelskiego ministerstwa obrony.