Jak twierdzą śledczy, wśród zwerbowanych przez Maxwell dziewczynek, które później zostały seksualnie wykorzystane przez Epsteina, były nawet 14-latki. Brytyjka, córka prasowego magnata Roberta Maxwella, zaprzecza oskarżeniom. Proces w jej sprawie rozpocznie się w latem przyszłego roku przed sądem w Nowym Jorku. Prawnicy Maxwell miesiącami walczyli, by szczegóły przesłuchania nie zostały opublikowane. Jak argumentowali, dokument zawiera wiele intymnych i prywatnych szczegółów z życia ich klientki. Sąd nie przychylił się jednak do wniosku, a treść zeznań trafiła właśnie do mediów. W trakcie przesłuchania Maxwell stanowczo zaprzeczała rzekomemu udziałowi w handlu nieletnimi kobietami. "Przestańcie. Nigdy nie werbowałam dziewczyn" - zapewniała. Maxwell przyznała natomiast, że przez pewien czas była uczuciowo związana z Epsteinem. Miało to miejsce w latach 90. zeszłego stulecia. Później, jak twierdziła, pracowała dla niego, zatrudniając w licznych posiadłościach finansisty ogrodników, kucharzy, stróżów, kamerdynerów i szoferów. Jak akcentowała, każda z zatrudnionych osób "była w odpowiednim wieku, pełnoletnia". Na wiele pytań śledczych Maxwell nie chciała albo nie potrafiła odpowiedzieć, tłumacząc się brakiem pamięci. W ten sposób odpowiedziała między innymi na pytanie o kosz na bieliznę pełen erotycznych gadżetów, który miał znajdować się w jednej z posiadłości Epsteina wykorzystywanej do orgii z nieletnimi. "Nie przypominam sobie nic o koszu na bieliznę z seks gadżetami" - odpowiedziała. Jak zapewniała, również "nigdy nie obserwowała" Epsteina uprawiającego seks z nieletnimi. "Nie wiem, o czym mówicie" - w ten sposób odpowiedziała na pytanie o pedofilską piramidę stworzoną przez Epsteina w celu werbowania nieletnich dziewczyn. Finansista miał oferować nastolatki innym milionerom i osobom z kręgów polityki. Maxwell grozi 35 lat więzienia za handel ludźmi. Dodatkowo oskarżono ją o udział w molestowaniu seksualnym nieletnich.