Janusz Lewandowski ocenił, że nowa Komisja Europejska z jego udziałem uzyskała dziś stabilną i satysfakcjonującą większość w PE. Teraz bierzemy się do pracy - zapowiedział tuż po głosowaniu. - Przesiadam się z jednej instytucji do drugiej. Znajomość Parlamentu Europejskiego będzie moim atutem w rozumieniu całokształtu tego, co dzieje się w UE. Cieszę się, że UE kończy proces zajmowania się samą sobą i może w tej chwili całą energię skierować na sprawy istotne dla ludzi: sprzątanie po kryzysie, bezpieczeństwo energetyczne i nowy budżet - powiedział komisarz Lewandowski. Głosami chadeków, liberałów i większości socjaldemokracji Parlament Europejski zatwierdził we wtorek skład nowej Komisji Europejskiej pod wodzą Jose Barroso. Za nową KE głosowało 488 europosłów, przeciw było 137, wstrzymało się 72. To lepszy wynik niż we wrześniu, kiedy za zatwierdzeniem samego Jose Barroso głosowało 382 europosłów. - Ja spodziewałem się stabilnej większości i taka była. Sądzę, że jest wystarczająca, by utrzymać zaufanie głosujących na "tak" i zdobyć zaufanie tych, którzy się zadeklarowali jako głosujący na "nie", ale z możliwością zmiany stanowiska (aluzja m.in. do Zielonych - red.) - powiedział tuż po głosowaniu Lewandowski. Przed głosowaniem Jose Manuel Barroso obiecał europosłom "nową jakość" i zawarł z nimi porozumienie o specjalnym partnerstwie między KE a PE. Przewiduje ono bliższą i częstszą komunikację między liderami obu instytucji. I tak Barroso zgodził się, by jego odpowiednik w PE, czyli przewodniczący Jerzy Buzek, mógł od czasu do czasu uczestniczyć w posiedzeniach kolegiów komisarzy, natomiast Barroso ma częściej niż dotychczas pojawiać się na posiedzeniach konferencji przewodniczących frakcji politycznych PE. Ponadto PE uzyskał obietnicę, że dostanie miejsce dla swego obserwatora w międzynarodowych negocjacjach, które teraz w imieniu UE prowadzi KE, np. w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO). Nie zgodzono się natomiast, by PE miał prawo do przesłuchań kandydatów na nowych ambasadorów i szefów zagranicznych delegacji UE, którzy zostaną powołani w ramach tworzonej Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. Choć Barroso nie zgodził się, by dać PE prawo do inicjatywy legislacyjnej, to jednak obiecał, że KE będzie uważnie i w okresie nie dłuższym niż trzy miesiące analizować każdą zaadresowaną do niej przez PE sugestię w tej sprawie. Jeżeli uzna ją za uzasadnioną, KE będzie mieć rok na zgłoszenie formalnej propozycji legislacyjnej. - Moja ekipa jest gotowa sprostać wyzwaniom, jakie przed nią stoją. To ekipa, która zasługuje na państwa poparcie - apelował Barroso w Strasburgu. - Odejdźmy od debat instytucjonalnych na rzecz wyników! UE ma wreszcie odpowiednie ramy prawne, by sprostać wyzwaniom, które przed nią stoją. Czas pokazać obywatelom, że nam na nich zależy!". Portugalczyk obiecał europosłom, że podczas swego drugiego mandatu "zrobi wszytko co możliwe", by bronić wspólnotowego wymiaru Unii Europejskiej, czyli modelu postrzeganego w opozycji do modelu międzyrządowego. Zapowiedział prace na rzecz ożywienia gospodarczego i ograniczenia bezrobocia i ubóstwa, walkę z ociepleniem klimatu i "zieloną", zrównoważoną gospodarkę i wzmocnienie wymiaru społecznego. Obiecał też "otwarcie nowej epoki w Europie", jeżeli chodzi o unijną politykę zagraniczną, czemu służyć ma tworzona unijna służba dyplomatyczna (Europejska Służba Działań Zewnętrznych). Barroso obiecał "jeden głos" UE w świecie i wzmocnienie jej pozycji m.in. poprzez koordynację polityk gospodarczych.