Zaostrzenie zasad w transporcie międzynarodowym jest niekorzystne dla firm z Europy Środkowo-Wschodniej, bo podwyższa koszty i zwiększa biurokratyczne wymogi. Najwięcej straci Polska, która ma największą flotę transportową w całej Unii. Po odrzuceniu dwóch raportów, niekorzystnych dla naszych przewoźników i przyjęciu tylko jednego, dotyczącego kabotażu, w Parlamencie Europejskim zapanował chaos, bo nie wiadomo było, co zrobić z całym pakietem. Zwolennicy zaostrzenia przepisów zaczęli teraz wywierać presję w tej sprawie. Stąd list przewodniczącej komisji transportu, by wszystkie trzy raporty trafiły na sesję plenarną. "To ignorowanie decyzji komisji sprzed miesiąca, która dwóch raportów nie przyjęła. To wbrew regulaminowi" - powiedział Polskiemu Radiu jeden z urzędników w europarlamencie. Przeciwnicy takiego postępowania zażądali w liście przewodniczącego Parlamentu Europejskiego analiz prawnych. "Uważamy, że propozycja głosowania na sesji plenarnej, bez jasności prawnej jest skandaliczna" - brzmi fragment listu, który widziała brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka, a pod którym podpisało się prawie 100 europosłów z 11 krajów, w tym z Polski. Deputowani podkreślili, że w tak ważnej sprawie, jaką jest przyszłość transportu międzynarodowego Parlament Europejski powinien podjąć decyzję, która nie budzi wątpliwości prawnych. Rozmówcy brukselskiej korespondentki Polskiego Radia w europarlamencie przyznają, że głosowanie na sesji plenarnej teraz oznacza niemal pewną przegraną przeciwników zaostrzenia przepisów, w tym Polski. Tak wynika z analizy zmieniających się nastrojów w tej sprawie w ostatnich miesiącach. "Opóźnienie więc głosowania i prac nad przepisami byłoby najlepszym wyjściem z sytuacji" - powiedział jeden z urzędników i dodał, że apel o analizę prawną jest celowy. "Zyskalibyśmy trochę czasu" - zwrócił uwagę. Inny urzędnik przyznał, że najlepiej byłoby, gdyby sprawą zajął się już nowy Parlament Europejski. "Najbliższe miesiące przed majowymi wyborami nie są sprzyjające, bo europosłowie są już zaangażowani w kampanię. Po wyborach tej presji nie będzie i możliwe będą merytoryczne dyskusje" - podkreślił. W kuluarach brukselska korespondentka Polskiego Radia usłyszała też, że najnowsze sondaże wskazują, iż w nowym Europarlamencie reprezentacja socjalistów nie będzie tak silna jak w tym i mniej będzie Francuzów oraz Niemców, którzy teraz najbardziej naciskają na zaostrzenie przepisów. Na opóźnieniu prac nad przepisami zależy też polskiemu rządowi. Dziennikarka widziała list, który minister infrastruktury Andrzej Adamczyk wysłał do polskich europosłów w tej sprawie.