Natomiast jutro, z inicjatywy przewodniczącego PE Jerzego Buzka, odbędzie się w Parlamencie Europejskim debata na temat Białorusi na forum całego PE, z udziałem Komisji Europejskiej i Rady UE. - Chcemy sprawdzić, jak wygląda sytuacja na Białorusi, i po dokładnym zapoznaniu się z sytuacją chcemy podjąć ostateczną decyzję odnośnie do kształtu rezolucji Parlamentu Europejskiego - tłumaczył dziennikarzom Buzek po spotkaniu z nieuznawaną przez białoruski reżim szefową Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys oraz jednym z liderów opozycji Alaksandrem Milinkiewiczem. Chodzi o to, by PE opracował rezolucję "bardzo odpowiedzialną, która by przekonywała wszystkich", "spójną i w pełni udokumentowaną, opartą na faktach sprawdzonych przez delegację PE" - tłumaczył Buzek. Jak dodał, PE przyjmie rezolucję już na sesji w Strasburgu na początku marca, po powrocie czteroosobowej ponadpartyjnej misji PE, która w czwartek wyjeżdża do Mińska. Decyzja o jej wysłaniu zapadła jednak już 10 lutego, jeszcze przed nasileniem się represji wobec działaczy polskiej mniejszości na Białorusi. Zdaniem szefa delegacji PO i PSL w europarlamencie Jacka Saryusz-Wolskiego, powodem odłożenia przyjęcia rezolucji na temat Białorusi jest brak poparcia dla niej ze strony innych frakcji politycznych. - Nie ma poparcia socjalistów i komunistów dla rezolucji już w tym tygodniu - powiedział Saryusz-Wolski. Potwierdził to dziennikarzom europoseł Marek Siwiec (SLD), wskazując na to, że europosłowie z jego frakcji nie chcą przyjmować rezolucji ad hoc, pisanej w pośpiechu pod wpływem emocji. Polscy europosłowie zabiegali od wielu dni, by w związku z falą represji wobec działaczy polskiej mniejszości na Białorusi europarlament przyjął rezolucję na temat Białorusi już na najbliższej tzw. minisesji PE, która odbędzie się w środę i czwartek w Brukseli. Zwłaszcza że w Brukseli od wtorku przebywają z wizytą Borys i Milinkiewicz. Borys nie ubolewała nad faktem odłożenia głosowania nad rezolucją. - Nie sztuka przyjąć rezolucję, tylko przyjąć skuteczną rezolucję. I ważne, żeby przedstawić obecną sytuację społeczeństwa obywatelskiego i białoruskiego. Dlatego tu jesteśmy - powiedziała dziennikarzom. Bardziej zmartwił się Milinkiewicz. - Czuje niesmak i chcę, żeby to było szybko, ale są argumenty, że można poczekać kilka tygodni. Pan przewodniczący przekonał mnie, że lepiej byłoby, by sytuacja zbadana była przez delegację, i może wtedy ten dokument będzie szerzej wsparty przez PE - powiedział Milinkiewicz. - Najważniejsze, że ten temat nie odejdzie z PE. Rezolucja nie jest odwołana, ale przełożona - dodał. Bo - jak podkreślił wcześniej w debacie z polskimi europosłami - przyjmowane przez PE rezolucje na temat Białorusi mają ogromne znaczenie. - Choć to tylko słowa, to dają ogromne moralne wsparcie - zaznaczył. Szef delegacji PE ds. współpracy z Białorusią Jacek Protasiewicz (PO) ze zrozumieniem odniósł się do argumentów europosłów z innych krajów i frakcji politycznych, by poczekać z rezolucją na wyniki misji. - Jedziemy, by zapoznać się z sytuacją na miejscu. Inni europosłowie mają prawo wysłuchać Borys i Milinkiewicza, ale też chcą usłyszeć od władzy. Rezultat tej misji będzie stanowić część rezolucji - powiedział. - Nie ma wielkiej różnicy, czy teraz czy za dwa tygodnie ją przyjmiemy - dodał podczas spotkania polskich europosłów z różnych partii politycznych z Borys i Milinkiewiczem.