Dla europosłów kontakty z lobbystami są naturalną częścią ich pracy, choć - jak zaznacza europoseł Konrad Szymański (PiS) - eurodeputowani muszą zdawać sobie sprawę, że lobbyści nie są bezstronni. - To jest cenny kontakt, ponieważ bardzo często to są ludzie, którzy potrafią przedstawić istotne informacje. Trzeba tylko pamiętać, że są to informacje prezentowane przez stronę w danym postępowaniu. Jeżeli się o tym pamięta, to tego typu kontakt może być cenny - powiedział Szymański. - Problem z lobbingiem, jeżeli jest, leży po stronie posłów. W tym, że ktoś zabiega o prezentację swoich poglądów czy interesów, nie ma nic złego. Jest coś złego, jeżeli posłowie robią z tego zły użytek, albo sami zachowują się nietransparentnie w tej sprawie, albo ulegają wprost korupcji - dodał. - Dla mnie lobbowanie w Parlamencie Europejskim jest absolutną częścią demokracji, dlatego że to wszystko przebiega jasno i przejrzyście - powiedziała z kolei europosłanka PO Małgorzata Handzlik. Jak dodała, każda grupa społeczna, którą na to stać, może wydelegować lobbystę do PE. - Oczywiście rejestruje go na oficjalnej liście w PE, oni noszą specjalne identyfikatory i składają oficjalne sprawozdania ze spotkań. Najczęściej są to bardzo dobrze merytorycznie przygotowane osoby, które przychodzą na 15-20 minut, przekazują bardzo często dosyć istotną wiedzę na ściśle określony temat - powiedziała Handzlik. Jej zdaniem, jedynym celem lobbystów jest przekazanie wiedzy. - Oni reprezentują interesy danej grupy i chcą, żeby zostały one wyrażone w stosunku do określonej dyrektywy, czy rozporządzenia - zaznaczyła. Zdaniem Handzlik zasady transparentności obowiązujące w PE zdają egzamin. W czerwcu 2011 r. PE i Komisja Europejska zawarły porozumienie w sprawie utworzenia wspólnego rejestru służącego przejrzystości grup interesów. Wspólny rejestr połączył odrębne wcześniej rejestry tych instytucji. Jak przekonuje PE na swoich stronach, zwiększa on "przejrzystość, ułatwiając obywatelom uzyskanie informacji dotyczących osób prywatnych i organizacji, które pozostają w kontakcie z instytucjami UE". W unijnym rejestrze przejrzystości zarejestrowanych jest 6445 podmiotów, w tym 3214 lobbystów zatrudnionych w przedsiębiorstwach i organizacjach branżowych, 775 konsultantów i firm konsultingowych, 1649 organizacji pozarządowych, 464 ośrodki analityczne i instytucje naukowe oraz 308 organizacji reprezentujących władze lokalne i inne podmioty publiczne. Zarejestrowane osoby są uprawnione do wstępu do budynków PE przez okres do 12 miesięcy. Tego samego dnia do PE mogą wejść maksymalnie cztery osoby reprezentujące daną organizację. W razie nieprzestrzegania regulaminu wpis do rejestru może zostać zawieszony albo wykreślony, a przepustka - unieważniona. Każdy może złożyć skargę na lobbystę lub inne zarejestrowane podmioty w razie podejrzenia o nieprzestrzeganie kodeksu. Skargę można złożyć przez internet za pośrednictwem strony PE. Zgodnie z kodeksem zarejestrowani lobbyści muszą m.in. zawsze podawać nazwisko i nazwę organizacji lub firmy, dla której pracują, gdy kontaktują się z unijnymi instytucjami. Ponadto "oświadczają, jakie interesy, cele lub zamiary promują, a w stosownych przypadkach określają, jakich klientów lub członków reprezentują". Lobbyści nie mogą też uzyskiwać informacji lub decyzji "w nieuczciwy sposób lub za pomocą niewłaściwego nacisku lub nieodpowiedniego postępowania". Nie wolno im też "sprzedawać" osobom trzecim kopii dokumentów otrzymanych od jakiejkolwiek instytucji unijnej oraz wprowadzać ich błąd w sprawie skutków wpisu do rejestru. Jak zaznaczono w kodeksie, lobbystom i innym zarejestrowanym podmiotom nie wolno nakłaniać unijnych urzędników, członków instytucji UE (w tym PE), ich asystentów ani stażystów do naruszania przepisów i zasad postępowania, jakim podlegają w związku ze swoją funkcją. Ponadto jeżeli organizacje te lub firmy zatrudniają byłych urzędników lub inny były personel UE lub byłych asystentów i stażystów instytucji UE, muszą przestrzegać spoczywającego na tych osobach obowiązku stosowania się do wymogów poufności. Z kolei kodeks postępowania europosłów zakazuje im zawierania porozumień lub głosowania w interesie firm lub osób trzecich. Zgodnie z kodeksem eurodeputowani działają wyłącznie w interesie publicznym. Nie mogą też przyjmować żadnych gratyfikacji w zamian za "wywieranie wpływu na kształt lub głosowanie dotyczące prawodawstwa, projektów rezolucji, oświadczeń pisemnych lub pytań złożonych w Parlamencie lub w komisji, której są członkami". W razie konfliktu interesów, europoseł musi sam niezwłocznie zaradzić takiej sytuacji. Jeżeli nie jest w stanie sam rozwiązać konfliktu interesów, informuje o tym na piśmie przewodniczącego PE. Może się też poufnie zwrócić się o opinię do komitetu doradczego ds. postępowania posłów. W 2011 r. brytyjski "Sunday Times" ujawnił swoją prowokację dziennikarską, obciążając eurodeputowanych: byłego ministra spraw zagranicznych Słowenii Zorana Thalera, byłego wicepremiera Rumunii Adriana Severina i byłego ministra spraw wewnętrznych Austrii Ernsta Strassera. Byli oni gotowi za pieniądze doprowadzić do przyjęcia w PE poprawek legislacyjnych napisanych pod dyktando podających się za lobbystów dziennikarzy, wycenili swoje usługi na 100 tys. euro. Potem gazeta opublikowała materiał obciążający kolejnego europosła, tym razem chadeka z Hiszpanii - Pablo Zalbę-Bidegaina. W sumie dziennikarze skontaktowali się z około setką eurodeputowanych z różnych krajów. Kilku poszło na daleko idącą, sowicie opłacaną "współpracę", co zostało udokumentowane nagraniami. To właśnie w wyniku tej afery Parlament Europejski zaostrzył zasady kontaktów eurodeputowanych z lobbystami, jednak ostateczne regulacje okazały się dużo łagodniejsze niż zapowiedzi.