- Na czas wyjaśnienia sprawy zawieszam swoje członkostwo w PO, żeby w tym czasie walczyć o swoje dobre imię - powiedziała Handzlik. W poniedziałek eurodeputowana zrezygnowała z funkcji skarbnika europarlamentarnej delegacji PO-PSL w związku z podejrzeniami, że wyłudziła pieniądze z kasy PE. Tłumaczyła, że nie chce, by oskarżenia te rzutowały na dobre imię delegacji. "To błąd" Europosłanka zapewnia, że chodzi o błąd, i chce szybkiego uchylenia swojego immunitetu przez PE, by jak najszybciej sprawę wyjaśnić. Tłumaczyła, że "nie miała w ręku" 1400 euro, o których przywłaszczenie jest podejrzana i że może chodzić o błąd w dokumentach. - Jeżeli był jakiś błąd, to ja domniemywam, że to jest jakiś zwykły błąd, który każdemu mógł zdarzyć się przy ewentualnym wypełnianiu dokumentów - zapewniła w poniedziałek. Zarzut także dla asystenta Radio RMF FM podało, że w lipcu zastępca prokuratora generalnego podpisał wniosek do szefa PE Martina Schulza o uchylenie immunitetu Handzlik. Według stacji miała ona pobrać pieniądze na kurs językowy, na którym się nie pojawiła. Sprawę wykrył unijny urząd ds. walki z nadużyciami OLAF, który po wstępnej analizie przekazał dokumentację do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. To ona wystąpiła o uchylenie immunitetu. Szefowa wydziału tej prokuratury ds. przestępczości gospodarczej prok. Katarzyna Jakacka nie chciała ujawnić, jakie konkretnie dowody pozwoliły na wystąpienie do PE. - Zdecydował całokształt materiału dowodowego - powiedziała. Podkreśliła, że na obecnym etapie postępowania nie może podać żadnych szczegółów. Zarazem Jakacka ujawniła, że zarzut usiłowania wyłudzenia postawiono już asystentowi europosłanki. Bez uchylenia immunitetu członkowi PE nie można postawić formalnego zarzutu. Handzlik jest od 2004 r. posłanką do Parlamentu Europejskiego, wybraną z województwa śląskiego z listy PO.