Przyjęcie tych przepisów na miesiąc przed wyborami europejskimi miało pokazać determinację PE w obronie praw socjalnych obywateli UE. Tym bardziej, że projekt przedstawiony pod głosowanie szedł dalej niż wyjściowa propozycja Komisji Europejskiej, gdzie mowa była o 18-tygodniowym urlopie dla matek i nie było urlopów ojcowskich. Głosami zaalarmowanych przez swoje rządy chadeków i liberałów projekt odesłano jednak do ponownych prac w komisji parlamentarnej. Socjaliści oskarżyli prawicę o "niegodne zachowanie" i skrajny konserwatyzm sprzeczny z głoszoną obroną wartości rodzinnych. - Prawica pokazała dziś swoje prawdziwe oblicze, zdradzając dobro milionów kobiet, które chcą pogodzić życie rodzinne i zawodowe. My nie podzielamy tej samej koncepcji społeczeństwa - oświadczył lider socjalistów Martin Schulz. Sprawozdawczyni ambitnego projektu wskazała, że pilnie trzeba zmodernizować przestarzałe unijne przepisy sprzed 17 lat, które przewidują jedynie 14 tygodni urlopu macierzyńskiego. - Ale jeśli jest większość prawicowa w Radzie ministrów UE, Komisji Europejskiej, i Parlamencie Europejskim, to jest oczywiście bardzo trudno zmienić mentalność i służyć sprawie kobiet - powiedziała portugalska socjalistka Edite Estrela. Projekt - i to już w wersji KE - krytykowały liczne rządy, z Niemcami na czele, które musiałyby wydłużyć urlopy macierzyńskie. W Niemczech wynosi on obecnie 14 tygodni, w Belgii 15 tygodni, we Francji zaś - 16 tygodni. Dla Polek nowa dyrektywa i tak niewiele zmieni - zeszłoroczna nowelizacja Kodeksu Pracy wydłuża urlopy macierzyńskie do obowiązkowych 20 tygodni i wprowadza docelowo 2-tygodniowe urlopy ojcowskie jako fakultatywną część urlopu przysługującą tylko ojcom, która przepada, jeśli mężczyzna go nie wykorzysta. Europejscy socjaliści obiecują, że walka o wydłużenie urlopów macierzyńskich będzie ich głównym priorytetem w następnej kadencji PE.