Robert Mazurek: Dzień dobry, wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki. Kłaniam się nisko. Patryk Jaki: - Witam pana, witam państwa. Oraz środki dopingowe w postaci kawy i wody. - Też, bardzo potrzebne. Bardzo dziękuję. Bezpartyjny od października 2018 roku. Martwimy się trochę o pana. Wstąpi pan do jakieś partii? - Proszę się nie martwić, ja cały czas robię wiele rzeczy dla państwa. Cały czas się bije, walczę... Dla nas? - Tak. Na przykład wczoraj udało się w sądzie wygrać kolejną sprawę i kolejna bardzo cenna nieruchomość wraca do miasta. Z miastem wygrałem sprawę o zwrot nieruchomości do miasta. Wyobraża pan sobie? Co za absurd! Wyobrażam sobie ten absurd. To jak? Zapisze się pan do jakieś partii? - Na razie nie. Szkoda, bo PSL na przykład, jest taka piękna partia - najstarsza. - Tylko że oni skręcili teraz w kierunku takiego LGBT, to ja się tam nie odnajdę. To pan byłby tam na drugą nóżkę. No ale dobrze, skoro nie. Już pan wie, skąd pan wystartuje do Parlamentu Europejskiego? - Stuprocentowo nie wiem, ale wiele wskazuje na to, że będzie to Małopolska i Świętokrzyskie. Małopolska i świętokrzyskie. Czyli tak: pochodzi pan z Opolszczyzny. - Tak, z Opolszczyzny, Warszawa... Mieszka pan w Warszawie i płaci podatki w Warszawie, a będzie kandydował z Małopolski. To w końcu oczywiste. - Pamiętajmy, że to wybory do Parlamentu Europejskiego. Okręgi do Parlamentu Europejskiego są prawie jak wybory ogólnopolskie. Okręgi są szerokie, tak jak mówiliśmy sami. Małopolska i Świętokrzyskie, widocznie partia uznała... Ale pan nie należy do partii. - Ja wiem, ale przecież działamy w systemie politycznym. Widocznie partia uznała, że tam pomogę zdobyć czwarty mandat, bo jest na to bardzo duża szansa i chcą tam wzmocnić listę. Tak jest w demokracji, no nikt nie działa sam, wszyscy pracujemy w grupie. Uwielbiam to sformułowanie: partia uznała. Państwo są młodzi, tego nie wiedzą... - Ja wiem, że one jest takie... można by powiedzieć nie za ciekawe. Nie, to znakomite jest właśnie, bardzo ciekawe. Partia uznała. To już było. - Ja wiem, może i to jest nie za ciekawe, natomiast, przecież nie będę państwa oszukiwał, taka jest prawda, tak funkcjonuje cały system. A pan nie chciał ich przekonać, tej partii, która tak uznała: ej, a może by tak z Opola, nie róbmy obciachu. - Powiem tak, ta analiza nie jest pozbawiona logiki. Dziękuję panu. - Nie, przepraszam. Ta analiza, którą przedstawiła partia, nie jest pozbawiona logiki. Dlatego, że mamy największe szanse na rekordowy wynik właśnie w Małopolsce i Świętokrzyskim, mówiąc zupełnie poważnie i chcą tam wzmocnić listę. Jakby chcieli tak w połowie drogi między Opolem a Warszawą, to mogli pana chociaż z Łodzi wystawić. - Ale równie dobrze moglibyśmy teraz dyskutować, jakie są związki woj. świętokrzyskiego z małopolskim. To są okręgi, przypominam panu, nie ułożone przez nas, ale najważniejsze jest to, co chcę zrobić w Parlamencie Europejskim. Wie pan, ja nie lubię powtarzać haseł partii, rozmaitych partii. Ale jednak jest coś na rzeczy, kiedy Platforma mówi o ewakuacji, bo ja sprawdziłem: ośmioro ministrów i wiceministrów wybiera się do Brukseli. Biedny Morawiecki, zostanie tu sam. Ostatni gasi światło. - Ale ci ludzie z opozycji wiedzą, o czym mówią, bo pierwsze szlaki przetarł Donald Tusk. Naturalnie. Ale teraz nie krytykujmy przez sekundę Platformy. Chce pan, żebym wymienił wszystkich? Joachim Brodziński, Anna Zalewska, wiceminister Kempa, Kopcińska, Tobiszowski, Selin, Możdżamowska, Patryk Jaki na końcu. - Ale po tym fragmencie żartów to teraz panu odpowiem zupełnie poważnie. To było serio. - Wcześniej. Ale teraz odpowiem panu zupełnie poważnie. Wie pan, że 75 procent prawa, które jest implementowane w Polsce, dzisiaj powstaje w Parlamencie Europejskim, czy w Unii Europejskiej i dlatego instytucje europejskie mają coraz większe znaczenie. W kolejnej kadencji pewnie jeszcze większe. Dlatego chcemy wzmocnić naszą reprezentację właśnie w tych instytucjach, po to, żeby lepiej dbać o interes Polski. Czyli rząd możemy osłabić. Rząd, proszę państwa, to są detale, najważniejsza jest Bruksela. - Nie, spokojnie. Bruksela jest równie ważna i chcemy tutaj rozdzielić akcenty po to, żeby mieć silniejszą reprezentację Parlamencie Europejskim. Tym bardziej, że PE wydaje niestety - w mojej ocenie - wiele tak bzdurnych praw. Nie wiem, czy pan redaktor wie, ale - w tej kadencji nie jest policzone - w poprzedniej kadencji prawie 250 razy wypowiadał się w sprawie LGBT. Gigantyczne środki są inwestowane w coś, z czym ja się fundamentalnie nie zgadzam i z czym chcę walczyć. Patryk Jaki powiedział: "Chciałbym zainwestować w siebie. Na tyle poprawić angielski i niemiecki, by skończyć dobre, zagraniczne studia, na które dziś mnie nie stać". To niech pan powie wprost, ważny jest PE, ale ja muszę po prostu się nauczyć angielskiego, niemieckiego, skończyć tam studia i zarobić." - Zresztą to nota bene był chyba wywiad z panem, jeżeli mnie pamięć nie myli. Owszem. - To jest tak, ja myślę, że nie ma w tym nic złego, jeśli ktoś chce zdobywać dodatkowe umiejętności, ale też bez przesady. Ja jednak jestem osobą stosunkowo młodą, ale która ma całkiem już niezłe doświadczenie w działalności publicznej. Ale pan teraz tak mówi, jakby pan się tego wypierał. - Nie, ja się tego nie wypieram, ale mówię, że nie ma w tym nic złego, że ktoś chce poprawiać swoje umiejętności. Ja uważam, że człowiek uczy się całe życie, chociaż pan to tak przedstawił, jakbym nic nie potrafił i tutaj będę z tym polemizował. Nie. Ja zacytowałem - i to jest fragment na tyle długi, że nie może pan powiedzieć, iż wyrwany z kontekstu - chodzi o to, że pan mówi tak: okej, ja muszę teraz odpocząć od polityki krajowej. Chcę pojechać tam, bo tam mogę zarobić i będzie wreszcie mnie stać na studia. - Nie, ja przepraszam bardzo... Teraz pana nie stać? - ...skończyłem, i to bardzo dobre, studia. Cały czas się uczę. To nie tylko pan się cały czas uczy. Pan prezydent też się cały czas uczy. - No i mam nadzieję, że nie ma w tym nic złego. Bo za chwilę dojdziemy do wniosku takiego, że politycy powinni mówić: a ja już wszystko wiem, nie będę się uczył. Tak? Ja na przykład żonę wysłałem na kurs czeskiego. Niech się się uczy kobieta. - Gdyby próbować przedstawiać pana wywód jako zarzut, to ja powinienem odpowiedzieć: wszystko już wiem, nic się nie będę uczyć, tak? Ale tego nie powiem. Ale po co w ogóle jechać do Brukseli? Przecież pan te pieniądze może zarobić u Adama Glapińskiego jako dyrektor departamentu. Jakby pan był specjalistą od komunikacji, to może pan 50 tysięcy miesięcznie zarobić i pan jeszcze będzie bliżej rodziny. - Nigdy w działalności publicznej nie zależało mi na pieniądzach. A jak się panu podobają te zarobki w NBP? - Niektóre zarobki w NBP dla ludzi, którzy w administracji publicznej zarabiają, tyle ile zarabiają, mogą budzić - mówiąc eufemistycznie - wątpliwości. To niech pan pomoże rozwiać mi te wątpliwości. Dyrektor departamentu komunikacji w NBP zarabia dokładnie 49 i pół tysiąca. Za to dyrektor departamentu ryzyka - widocznie to jest zupełnie nieistotne - zarabia 28 tysięcy. A operacje krajowe, czy zagraniczne są wyceniane na 35, 37 tysięcy. Wie pan co - przecież to jest na głowie postawione. Po prostu ręce opadają. Niech pan tego broni, niech pan powie, że Glapiński ma rację, że pani od komunikacji, absolwentka filologii rosyjskiej i ukraińskiej powinna zarabiać dwa razy tyle, co gość od ryzyka. - Bardzo bym chciał, ale nie potrafię tego bronić. Dlatego że jestem wobec pana i wobec słuchaczy uczciwy. Natomiast wiem, że jeżeli uda się dostać do Parlamentu Europejskiego, to wiem, że będę potrafił bronić polskich interesów w sprawie, o której pan nie chciał usłyszeć. Ale nie wiem, czy pan wie - dwa miliardy złotych są wydawane na walkę z polskimi wartościami, z Kościołem Katolickim. I chcę o to walczyć.