O kontrowersjach wokół patroli, noszących nazwę Włoska Gwardia Narodowa, pisze niedzielna prasa. Ochotników jest obecnie około 2500, a jedna trzecia to byli funkcjonariusze sił porządkowych. Gwardia powiązana jest ze skrajną prawicą i tzw. nowym MSI, czyli odrodzonym Włoskim Ruchem Społecznym, bezpośrednio nawiązującym do faszyzmu doby Benito Mussoliniego. Działacze zapewniają jednocześnie o swym poparciu dla centroprawicy premiera Silvio Berlusconiego. Gwardia, której działalność zainaugurowano w Mediolanie, gdzie zaprezentowane zostały także jej mundury z nazistowskimi symbolami, ma siedzibę w Turynie, a obecnie tworzy je w Apulli, na Sycylii i w Kalabrii. W wyposażeniu wolontariusze mają latarki. Mają mieć natomiast do dyspozycji samochód, mały samolot i łodzie. Autorzy projektu mundurów twierdzą, że widniejące na nich czarne słońce z dwunastoma promieniami, używane przez SS, nie ma nic wspólnego z nazizmem. "Jesteśmy apolityczni" - zapewniają. Jednak prokuratura w Turynie w związku ze złożonym zawiadomieniem o przestępstwie wszczęła śledztwo w sprawie tej symboliki. Oburzenia mundurami w kolorze khaki z licznymi czarnymi emblematami nie kryją politycy centrolewicowej opozycji. "To delirium" - powiedział Marco Minniti z Partii Demokratycznej. Utworzenie obywatelskich patroli, w reakcji na falę przestępczości w miastach, przewiduje projekt ustawy o bezpieczeństwie, nad którą pracuje obecnie Senat. Pierwsze patrole wolontariuszy powołano już w 1997 roku z inicjatywy prawicowej, koalicyjnej Ligi Północnej. Ona też przeforsowała umieszczenie artykułu w tej sprawie w projekcie ustawy.