"To, co dzieje się w dalekiej wydawałoby się Syrii, która w rzeczy samej wcale nie jest odległa, to w dosłownym znaczeniu nasz sąsiad - to obrona naszej ojczyzny" - oświadczył patriarcha. Wyraził opinię, że jeśli terroryzm zwycięży w Syrii, "otrzyma wielką szansę jeśli nie na zwycięstwo, to aby niezwykle zakłócić życie naszego narodu, przynieść nieszczęścia i klęski". Operację w Syrii patriarcha nazwał "wojną obronną". "Dopóki ta wojna ma charakter obronny, jest to wojna sprawiedliwa" - zaznaczył. Wyraził następnie przekonanie, że "działania militarne są uzasadnione, jeśli bronią one człowieka, społeczeństwa, państwa". "Ponadto dobrze przecież wiemy, jakie straszne nieszczęścia niesie terroryzm. Nasz naród został poddany strasznym próbom" - powiedział Cyryl, przypominając zamachy w Biesłanie i Wołgogradzie. Wspomniał też o zestrzelonym 31 października 2015 roku nad egipskim półwyspem Synaj rosyjskim samolocie pasażerskim. Rosja, która rozpoczęła naloty w Syrii 30 września, twierdzi, że na wniosek Damaszku koncentruje się na "celach terrorystycznych". Jednak źródła zachodnie, a także bojownicy walczący z reżimem prezydenta Baszara el-Asada, którego Moskwa jest sojusznikiem, oskarżają rosyjskie lotnictwo o bombardowanie pozycji rebeliantów uważanych za umiarkowanych, a także spowodowanie wielkiej liczby ofiar cywilnych.