Bronił się też przed zarzutami wygłaszania "antyamerykańskich" poglądów. Nagłośnione przez media przemówienia Wrighta, długoletniego religijnego przewodnika senatora Obamy i rzecznika kulturowego separatyzmu czarnych, mogą - jak uważają komentatorzy - przysporzyć dodatkowych kłopotów czarnoskóremu kandydatowi do nominacji prezydenckiej wśród Demokratów. W wystąpieniu w Krajowym Klubie Prasy w Waszyngtonie Wright odrzucił w poniedziałek wysuwane przeciw niemu oskarżenia o niepatriotyczną postawę. Po ataku terrorystycznym z 11 września 2001 roku pastor sugerował, że jest to kara wymierzona przez Boga Ameryce za jej rasistowską przeszłość, niewolnictwo, i poparcie Izraela w konflikcie z Palestyńczykami. Pastor przypomniał, że sześć lat służył w wojsku, a niektórzy członkowie Kościoła i jego przyjaciele odbyli służbę w Iraku i Afganistanie. - Ci, którzy mówią, że nie jestem patriotą, skorzystali ze swych dających przywileje stanowisk, aby uniknąć służby wojskowej, wysyłając jednocześnie na śmierć ponad 4 tys. Amerykanów na wojnę wywołaną na podstawie kłamstwa - powiedział. Krytyka jego osoby - kontynuował - jest krytyką jego Kościoła, głoszącego tzw. teologię wyzwolenia czarnych z ucisku białych, Kościoła, który pomaga biednym i wspiera walkę z narkomanią wśród Afroamerykanów. Murzyni amerykańscy - podkreślał - nie są upośledzeni, lecz inni. Swoją teorię kulturowej odrębności Afroamerykanów pastor rozwinął poprzedniego dnia w przemówieniu w siedzibie Krajowego Stowarzyszenia na rzecz Awansu Kolorowych (NAACP) w Detroit, bezpośrednio transmitowanym przez telewizje CNN i Fox News. Czarni - przekonywał - uczą się inaczej, mają inny sposób myślenia i inną wyobraźnię muzyczną. Ilustrował swoje wywody śpiewając przed kamerami i apelował o tolerancję dla odrębności Murzynów, m.in. ich silniejszej emocjonalności. - Afroamerykańska tradycja jest inna. Robimy po prostu różne rzeczy inaczej i ci, co nas nienawidzą, nie mogą tego znieść - powiedział. W tym samym przemówieniu kilkakrotnie przypomniał o swoich związkach z Obamą. Tłumaczył, że sugerowanie, iż jego drugie imię: Husajn, ma wskazywać na jego rzekomo muzułmańską wiarę, jest dowodem niewiedzy, gdyż nawet Arabowie bywają chrześcijanami. Oświadczył też: "Gdybym forsował w wyborach jakiegoś kandydata, powiedziałbym - tak, możemy..." Była to aluzja do znanego sloganu Obamy w prawyborach, którego zwolennicy często skandują: "Yes, we can" (Tak, możemy). W Klubie Prasy w poniedziałek zapytano Wrighta wprost czy popiera Obamę i jak skomentuje fakt, że senator odciął się od wielu jego wypowiedzi. "On jest politykiem, więc mówi to, co musi mówić. Ja jestem pastorem" - odpowiedział. Wypowiedzi Wrighta ostro skrytykował w niedzielę republikański senator i kandydat na prezydenta John McCain. Potępił go zwłaszcza za porównanie żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej w Iraku do Rzymian krzyżujących Chrystusa. Zwolennicy Hillary Clinton w prawyborach demokratycznych ostrzegają, że ewentualna nominacja Obamy wywoła silne podziały w partii.