W krótkim oświadczeniu Szegedi napisał, że "rezygnuje z członkostwa w Jobbiku, aby nie szkodzić interesom partii". Oświadczył, że "wszystkie dowody przeciw niemu zostały sfabrykowane przez ideologicznych przeciwników". Podkreślił, że nie zamierza zwrócić mandatu eurodeputowanego, ponieważ "ma prawo reprezentować Węgrów jako niezależny poseł". W PE Szegedi jest posłem niezrzeszonym. Skutki uboczne "narodowego odrodzenia" na Węgrzech Kilka godzin wcześniej kierownictwo Jobbiku wezwało Szegediego do oddania mandatu, ale nie usunęło go z partii. Oficjalnym powodem było jednak ujawnienie kompromitujących go - jak podano - nagrań, a nie żydowskie pochodzenie. Przeciwnie, taki zbieg okoliczności byłby nawet Jobbikowi na rękę, bo świadczyłby o tym, że ugrupowanie nie jest ani antysemickie, ani ksenofobiczne. Kierownictwo Jobbiku uznało jednak za autentyczne, a co za tym idzie kompromitujące, nagranie rozmowy Szegediego z jego przyjacielem Zoltanem Ambrusem. Szantażował on eurodeputowanego, że ujawni jego żydowskie korzenie; w zamian za milczenie Szegedi zobowiązał się wpłacić na jego konto "pewną sumę" z funduszy europejskich. Jobbik musiał zareagować, ponieważ Ambrus, znany prawicowy ekstremista, został zatrzymany i skazany w 2009 roku za nielegalne posiadanie całego arsenału broni: 32 karabinów, kilku granatów i miotacza ognia. Rozmowa z Szegedim miała miejsce po jego wyjściu z więzienia w 2010 roku. Przez wiele miesięcy Szegedi rozpaczliwie walczył o zatajenie swojej przeszłości. Kiedy zrozumiał, że koledzy podsłuchali jego rozmowę z Ambrusem i publikują fragmenty nagrania na nacjonalistycznych forach internetowych, udzielił w czerwcu wywiadu skrajnie prawicowemu dziennikowi "Barikad", tłumacząc, że "przeżył niedawno szok, kiedy dowiedział się, że jego babka Żydówka była więźniem obozu w Auschwitz". Dziennik opublikował wówczas kolejne nagrania Szegediego, z których wynikało, że europoseł wiedział o swoim pochodzeniu już przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Wówczas rozwścieczony Szegedi oświadczył, że wszystkie nagrania zostały sfałszowane. Węgierskie media elektroniczne, komentując poniedziałkową awanturę w kierownictwie Jobbiku, który w sondażu pod koniec czerwca uzyskał ok. 10 proc. poparcia, zwracają uwagę, że kompromitacja jest tym większa, że Szegedi był również głównym organizatorem paramilitarnej przybudówki Jobbiku - Węgierskiej Gwardii Narodowej. Członkowie tej organizacji nie ukrywają antysemityzmu, a ich uniformy przypominają umundurowanie ugrupowania strzałokrzyżowców, kolaborującego z III Rzeszą, odpowiedzialnego za politykę ludobójstwa. Szegedi założył nawet taki mundur w 2009 roku, składając przysięgę w Parlamencie Europejskim, czym wywołał protesty innych deputowanych. Z Budapesztu Andrzej Niewiadowski