Z relacji świadków wynika, że uzbrojeni funkcjonariusze policji weszli do hotelu Pullman i przeszukiwali pokój po pokoju. Najnowsze doniesienia agencji Reuters mówią jednak, że akcja w hotelu była "fałszywym alarmem". Służby wycofały się stamtąd. Te informacje potwierdziło francuskie MSZ i podało, że przyczyną takich działań był fałszywy alarm bombowy. W tym samym czasie nadeszły informacje o ewakuowaniu okolicy wieży Eiffla, a także o zamknięciu przez policję stacji metra Champs de Mars w centrum Paryża. Pojawiły się też doniesienia, że działania te miały na celu poszukiwanie ukrywających się osób, mających związki z piątkowymi zamachami. Również one okreslono mianem "fałszywego alarmu". Nie były to pierwsze zdarzenia z cyklu "fałszywych alarmów". Jak informowały francuskie media, mieszkańcy Paryża łatwo panikują, a w mieście wciąż trwa chaos informacyjny. W sobotę władze Paryża apelowały, by nie wpadać w panikę i unikać rozpowszechniania niesprawdzonych informacji, co w dobie mediów społecznościowych dzieje się niezwykle szybko. Jak relacjonuje z Paryża specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, sama wieża Eiffla, która jest jedną z głównych atrakcji turystycznych francuskiej stolicy, jest od rana zamknięta. Chodzi zarówno o względy bezpieczeństwa jak i o obowiązującą we Francji żałobę narodową. Tej nocy wieża jest też wygaszona i nie widać jej tak jak zazwyczaj z wielu zakątków Paryża. W piątek wieczorem w stolicy Francji doszło do sześciu ataków terrorystycznych. Z najnowszych informacji przekazanych przez francuską prokuraturę wynika, że śmierć 129 osób, a ok. 350 zostało rannych; 99 z nich jest w stanie krytycznym.