Ministerstwo Spraw Wewnętrznych potwierdziło, że w wyniku zdarzenia na lotnisku Paryż-Orly nikt nie został ranny. Na miejsce przyjechał szef ministerstwa Bruno Le Roux. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że lotnisko zostało ewakuowane około godziny 8.30, tuż po tym, jak padły strzały. "Mężczyzna wziął broń od żołnierza, a następnie próbował ukryć się w sklepie na lotnisku. Został zastrzelony przez siły bezpieczeństwa" - relacjonował rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Pierre-Henry Brandet. Inny ze świadków twierdzi, że padły trzy lub cztery strzały. Po incydencie ruch na lotnisku został całkowicie wstrzymany, a pasażerów ewakuowano. Saperzy przeszukali lotnisko, ale przy ciele napastnika nie znaleźli materiałów wybuchowych. Z ustaleń francuskiej policji wynika, że wcześniej doszło już do incydentu z udziałem napastnika. "Na północ od Paryża trzech policjantów zatrzymało samochód. Kierowca pokazał papiery i jednocześnie wyciągnął pistolet i ostrzelał funkcjonariuszy, po czym uciekł" - relacjonowała francuska policjantka. - W Vitry porzucił pojazd i ukradł kolejny, który znaleziono na parkingu w Orly - dodała. Według policji to była ta sama osoba. Miała wspólnika, który został zatrzymany. W tej chwili przesłuchują go funkcjonariusze. Napastnik był zradykalizowanym muzułmaninem Policyjne źródło twierdzi, że napastnik był zradykalizowanym muzułmaninem znanym służbom wywiadowczym. Operator lotniska poinformował, że zawieszono loty na obu terminalach międzynarodowego lotniska Paryż-Orly. Niektóre samoloty są przekierowywane do drugiego portu lotniczego we francuskiej stolicy, Roissy-Charles de Gaulle. "Wszyscy jesteśmy około 200 metrów od wejścia na lotnisko. Wszędzie są policjanci, ratownicy i żołnierze" - poinformował w rozmowie z AFP jeden z pasażerów. Na miejscu trwa akcja policji.