Jak podano, napastnik został zastrzelony przez jednego z funkcjonariuszy. Do zdarzenia doszło około godz. 13. Teren wokół komendy ogrodzono. Napastnik pracował wcześniej na komendzie Telewizja BFMTV podaje, że napastnik był wcześniej funkcjonariuszem administracyjnym zatrudnionym w prefekturze. Miał 20-letnie doświadczenie z pracy w policji. Posiadał też aktywne karty dostępu, dzięki którym mógł bez problemu poruszać się po terenie prefektury. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mógł być głuchoniemy. Na razie śledczy skłaniają się do tego, że tłem ataku mógł być konflikt personalny. Prefektura policji znajduje się na wyspie Cite w samym centrum Paryża, naprzeciwko katedry Notre-Dame. Najważniejsze osoby w państwie na miejscu zdarzenia Na miejsce zdarzenia przybył w czwartek prezydent Francji Emmanuel Macron. Wcześniej na miejscu zdarzenia zjawił się premier Edouard Philippe, a według doniesień mediów udali się tam również minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner oraz szef paryskiej prokuratury. Posłowie Zgromadzenia Narodowego, izby niższej francuskiego parlamentu, rozpoczynając popołudniowe obrady uczcili minutą ciszy pamięć ofiar ataku. "Sprawca przeszedł na islam" Mężczyzna, który dokonał w czwartek wczesnym popołudniem ataku w siedzibie prefektury paryskiej policji, przeszedł niedawno na islam - podała francuska stacja BFM TV. Jak poinformował przybyły na miejsce ataku prokurator Paryża Remy Heitz, wśród ofiar śmiertelnych jest trzech mężczyzn i jedna kobieta - funkcjonariusze policji i pracownik administracyjny prefektury. Prokurator przekazał, że wszczęto śledztwo "w sprawie umyślnych zabójstw i próby umyślnych zabójstw osób reprezentujących władzę publiczną". Heitz dodał, że trwa przeszukanie domu napastnika oraz że prokuratorzy do walki z terroryzmem analizują sytuację. Prokurator nie powiedział na razie nic na temat motywów działania sprawcy. Jego żonę zatrzymano na 48 godzin. Przybyły na miejsce zdarzenia minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner powiedział, że napastnik "nigdy nie wykazywał problemów z zachowaniem", ani - jak to ujął - "nie dawał najmniejszego znaku ostrzegawczego".