Sikorski, który uczestniczył w nieformalnym posiedzeniu szefów dyplomacji "27" w Brdzie pri Kranju w Słowenii, przyznał, że musiał uspokajać swoich rozmówców w sprawie ratyfikacji przez Polskę traktatu. Relacjonując swoje rozmowy z innymi ministrami Sikorski powiedział: "Odradzają referendum. Referendum nie byłoby obiektywnie w interesie ratyfikacji. Tak jak u nas jestem pewien, że byśmy je wygrali - są wszelkie przesłanki, tak mnożenie referendów jest zwiększeniem stopnia niepewności". Jak przyznał, odczuł zatroskanie innych ministrów przeciągającymi się w Polsce trudnościami z ratyfikacją traktatu, "bo oczywiście wszyscy brali poważnie zapewnienie rządu, że Polska ratyfikuje wcześnie". - Teraz mamy zawirowanie w tym procesie. Wiemy, kto je spowodował. Zupełnie niepotrzebna awantura wynikająca z politycznych uwikłań na radykalnej prawicy jednej z partii - dodał Sikorski. - To nie wzmacnia naszej pozycji tutaj, bo nigdy nie jest miło być przepytywanym, co tam znowu u was - zaznaczył po zakończeniu pierwszego dnia obrad ministrów w Brdzie. Sikorski powiedział jednak, że uspokajał swoich rozmówców. - Z rozmowy premiera z prezydentem wyniosłem wrażenie, że prezydent chciałby szybkiej ratyfikacji i zrobi co może, by skłonić do tego partię swojego brata - ocenił szef polskiej dyplomacji. W czwartek premier Donald Tusk rozmawiał o ratyfikacji traktatu z prezydentem Lechem Kaczyńskim w Pałacu Prezydenckim. Prezydent ocenił, że "pewien postęp" został osiągnięty. Powiedział po rozmowie z Tuskiem, że jest głęboko przekonany, iż w krótkim czasie nastąpi ratyfikacja traktatu. PAP dowiedziała się ze źródeł zbliżonych do kancelarii prezydenta, że do kolejnego spotkania prezydenta z premierem dojdzie w sobotę po południu w rezydencji prezydenckiej na Helu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w piątkowych "Sygnałach Dnia", że być może po tym spotkaniu zostanie wypracowany kompromis w sprawie ratyfikacji Traktatu z Lizbony.