- Wcześniej zbieraliśmy materiał rzeczowy o naruszeniach praw człowieka, informowaliśmy o tym instytucje europejskie, na skutek czego Unia Europejska przyjmowała ostre oświadczenia o niedemokratycznej sytuacji na Białorusi - przypomniał Milinkiewicz, cytowany przez portal "Telegraf.by". - Powinniśmy zrozumieć, że sytuacja na tyle się zmieniła, że stary system pracy opozycji nie jest już przydatny - mówił lider ruchu "O wolność" na konferencji prasowej w Mińsku. Jego zdaniem opozycja powinna "proponować Europie konkretne technologie, które pomogą uczynić sytuację na Białorusi bardziej demokratyczną; współpracować, by polityka UE wobec Białorusi stała się bardziej efektywna". - Musimy pozbyć się politycznego infantylizmu. Ciągle do kogoś apelujemy, żeby nam tutaj rozstrzygnęli sprawy. Możemy być uczestnikami politycznego procesu. Proponujcie technologie, proponujcie, co robić - wzywał Milinkiewicz. Opozycja - dodał - nie powinna krytykować każdej decyzji władzy. - Jednak nie należy żywić iluzji co do władzy. Sama z siebie nie zdemokratyzuje ona Białorusi, ale zmuszona jest to zrobić pod presją UE i opozycji - mówił. Pytany o to, czy udział Białorusi w unijnym Partnerstwie Wschodnim przyniesie więcej korzyści krajowi, czy prezydentowi Łukaszence, powiedział, że nie zgadza się z opiniami, że będzie to wzmocnienie autorytarnego reżimu w Mińsku. - Możliwe, że na pewien moment ustabilizuje (reżim), ale mimo wszystko sytuacja jest taka, że naszemu krajowi są potrzebne poważne strukturalne reformy, i w polityce, i w gospodarce, i bez nich nie obejdzie się jakikolwiek lider, także Alaksandr Łukaszenka - a te reformy będą prowadzić do liberalizacji - cytuje Milinkiewicza radio "Swaboda". Inny przedstawiciel białoruskiej opozycji, lider ruchu "Europejska Białoruś" Andrej Sannikau uważa jednak, że "jeśli Europejczycy jak poprzednio będą wprowadzać się w błąd, że można się zadawać z dyktatorem, to za każdym razem jego odpowiedź wobec opozycji będzie coraz ostrzejsza". - Partnerstwo Wschodnie rzeczywiście może stać się dla Białorusi perspektywicznym etapem (na drodze do) wstąpienia do UE, ale nie za reżimu Łukaszenki - tłumaczył Sannikau, cytowany przez niezależny portal "Karta-97". - Łukaszenka bardzo dobrze usłyszał sygnały z Brukseli, że białoruski reżim może uczestniczyć w nowej inicjatywie Europy, jeśli nie uzna Osetii Południowej i Abchazji. Żadnych innych warunków Bruksela publicznie nie podnosiła - dodał opozycjonista. Partnerstwo Wschodnie to zapasowe wyjście dla Białorusi - ocenił szef Konserwatywno-Chrześcijańskiej Partii Białoruski Front Narodowy Zianon Paźniak. Powiedział on radiu "Swaboda", że w sytuacji, gdy w Mińsku "działa dyktatorski antybiałoruski reżim" udział Białorusi w Partnerstwie Wschodnim "to bardzo niebezpieczny krok". - Lecz z drugiej strony, białoruskie państwo (...) powinno mieć drugie drzwi wyjściowe w sytuacji, gdy ze strony Rosji będzie silna presja geopolityczna. I dlatego pozytywne jest, że proponowany jest program Partnerstwa Wschodniego i popieramy to, by były takie drzwi - uznał Paźniak. - Dopóki będzie istnieć ten reżim, żadnych kardynalnych zmian nie będzie. Jednak samo istnienie Partnerstwa Wschodniego dawać będzie możliwość, by stale ograniczać ten reżim - ocenił. Radio "Swaboda" przypomina, że liderzy opozycji - Paźniak, były przewodniczący parlamentu Stanisław Szuszkiewicz, prezydent Białoruskiej Republiki Ludowej na uchodźstwie Iwonka Surwiłła i kandydat na prezydenta w 2006 roku Alaksandr Kazulin ogłosili wspólny komunikat dziękujący Unii za włączenie Białorusi do Partnerstwa Wschodniego. Pod tym oświadczeniem nie podpisał się Milinkiewicz. Wyjaśnił, że zgadza się z wymową oświadczenia, ale nie z pewnymi konkretnymi stwierdzeniami.