Mama Sofii Sapiegi Hanna Dudzicz powiedziała rosyjskojęzycznej redakcji BBC, że po lądowaniu samolotu Ateny-Wilno w Mińsku, córka zdążyła napisać jej w komunikatorze WhatsApp tylko słowo "mama". - Nie zdążyła napisać więcej. Później nie miałam z nią kontaktu. Obecnie przebywa w areszcie na Akreścina, dzisiaj ją znaleźliśmy, wynajęliśmy adwokata - powiedziała Dudzicz. Wracali z wakacji w Grecji Jak pisze Radio Swaboda, nie wiadomo, co władze zarzucają 23-latce. Została ona zatrzymana w niedzielę na lotnisku w Mińsku razem z białoruskim aktywistą Ramanem Pratasiewiczem po tym, jak samolot lecący do Wilna wylądował na mińskim lotnisku. Para była razem na wakacjach w Grecji. Kraje zachodnie są przekonane, że Białorusini zmusili samolot cywilny do lądowania po to, by zaaresztować Pratasiewicza. Do cywilnej maszyny poderwany został wojskowy myśliwiec, który miał grozić pilotom. Władze Białorusi twierdzą przy tym, że piloci sami zdecydowali się na lądowanie w Mińsku po tym, gdy Białorusini poinformowali ich o zagrożeniu bombą na pokładzie. Informacja o ładunku wybuchowym nie potwierdziła się. "Zwykła studentka, zwykła dziewczyna" Hanna Dudzicz powiedziała, że rozmawiała z rosyjskim konsulem i udzieliła mu informacji o sytuacji. Agencja Interfax-Zachód, powołując się na ambasadę Rosji w Mińsku, podała, że placówka "sprawdza informację o zatrzymaniu obywatelki Rosji". O tym, że Rosjanie przekazali białoruskiemu MSZ prośbę o dostęp konsula do Sapiegi, mówił w poniedziałek minister Siergiej Ławrow. - Dla nas jest ważne, żeby zrozumiano, że nasze dziecko to zwykła studentka, zwykła dziewczyna, która po prostu spotykała się z Ramanem Pratasiewiczem. Nic ponad to. Żeby ludzie to usłyszeli. Mam nadzieję, że nasze władze wyjaśnią tę sytuację i nam pomogą. I rosyjskie, i białoruskie - powiedziała Dudzicz. BBC pisze, że Sapiega urodziła się w Rosji, ale prawie całe życie mieszkała na Białorusi. Obecnie studiuje w Wilnie. Jej mama Hanna Dudzicz mieszka w Lidzie.