Tak jak poprzedniego dnia w sali posiedzeń Rady Najwyższej pojawiły się niebiesko-żółte flagi państwowe i setki balonów z napisami "NATO-NIE". "Regionałowie" zajęli mównicę, miejsce przewodniczącego parlamentu oraz miejsca w loży rządowej. Podobna sytuacja panowała we wtorek: blokada prac parlamentu trwała cały dzień. Przerwano ją dopiero wieczorem, gdy Partia Regionów zgodziła się na 1,5-godzinne "zawieszenia broni", by Rada Najwyższa mogła przyjąć ważne dla społeczeństwa ustawy socjalne. Środowa blokada to już piąta taka akcja "regionałów" w ciągu miesiąca. Deputowani z partii byłego premiera Wiktora Janukowycza, blokując prace parlamentu od 18 stycznia, sprzeciwiają się planom pogłębienia współpracy Ukrainy z NATO, forsowanym przez koalicję Bloku Julii Tymoszenko i proprezydenckiego bloku Nasza Ukraina- Ludowa Samoobrona. Opozycja domaga się odwołania tzw. listu trojga do sekretarza generalnego NATO Jaapa de Hoop Scheffera. Prezydent Wiktor Juszczenko, premier Julia Tymoszenko i przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk poprosili w nim w styczniu o przyłączenie Ukrainy do Planu Działań na Rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP) już na kwietniowym szczycie NATO w Bukareszcie. Juszczenko, Tymoszenko i Jaceniuk na razie nie chcą odwołać swego apelu. W odpowiedzi na nieustępliwość władz opozycja zadeklarowała w poniedziałek, że zwróci się do NATO z własnym listem, w którym poprosi o nieprzyjmowanie Ukrainy do MAP. Prorosyjska opozycja tłumaczy, że nie może postępować w sprawie współpracy z NATO wbrew opinii swych wyborców, którzy uważają, że Sojusz Północnoatlantycki jest organizacją agresywną, a jej działania skierowane są przeciwko "bratniej" Rosji. Według sondaży z zamiarami obecnych władz w Kijowie, dążących do włączenia kraju do NATO, nie zgadza się ponad 50 proc. społeczeństwa.