Chociaż wbrew spekulacjom mediów członkowie ugrupowania twierdzą, że panuje w nim jedność, po rozmowie z premierem jedni posłowie frakcji mówili, że chce ona wymiany 90 proc. członków Rady Ministrów, drudzy zaś przekonywali, że o żadnych zmianach personalnych w rządzie nie dyskutowano. - Frakcja rozmawiała z Mykołą Janowyczem (Azarowem) o możliwości zmiany 90 proc. składu rządu - oświadczyła po spotkaniu posłanka Hanna Herman, doradczyni prezydenta Wiktora Janukowycza. - Przedstawiliśmy rządowi nasze uwagi. Żadnych pretensji personalnych wobec któregokolwiek z członków rządu i do rządu w ogóle, nie było - powiedział Jurij Myrosznyczenko, reprezentant Janukowycza w Radzie Najwyższej Ukrainy. Gazeta "Kommiersant-Ukraina" pisze tymczasem, że w najbliższym czasie prezydent podejmie decyzję o zwolnieniu co najmniej trzech ministrów, którzy "nie poinformowali rządu o zagrożeniach dla gospodarki wynikających z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE". Dziennik powołuje się na własne źródła, które twierdzą, że zdymisjonowani zostaną: minister ds. rozwoju gospodarczego i handlu Ihor Prasołow, minister polityki przemysłowej Mychajło Korołenko i szef MSZ Leonid Kożara. W niedzielę ukraińskie media pisały, że w Partii Regionów narasta rozłam, wywołany obawami przed zastosowaniem sankcji wobec przedstawicieli władz zaangażowanych w stosowanie siły wobec uczestników protestów prounijnych w Kijowie. Komentując wówczas zwoływane na poniedziałek spotkanie posłów partii z Azarowem prasa spekulowała, że będzie on chciał zapobiec rozbiciu partii. Media donosiły, że w Partii Regionów jest ponad 100 deputowanych gotowych poprzeć wniosek o dymisję rządu Azarowa. Opozycja spróbuje powrócić do tej sprawy na posiedzeniu Rady Najwyższej we wtorek.