Łytwyn ogłosił swą dymisję 4 lipca po przegłosowaniu przez Radę Najwyższą ustawy, która faworyzuje język rosyjski. Dymisję złożył wówczas także opozycyjny wiceprzewodniczący parlamentu Mykoła Tomenko. Zdaniem opozycji ustawa o językach jest pierwszym krokiem do zrównania statusu języka rosyjskiego z językiem ukraińskim, będącym obecnie jedynym językiem państwowym. Dokument, który przyjęto z inicjatywy prezydenckiej Partii Regionów Ukrainy, wywołał protesty zwolenników opozycji. Część z nich podjęła nawet głodówkę w centrum Kijowa. Ustawa o podstawach polityki językowej daje preferencje językowi rosyjskiemu we wschodniej części kraju. Gdyby dokument ten wszedł w życie, to w regionach, gdzie istnieją duże skupiska mniejszości narodowych (ponad 10 procent miejscowej ludności), dopuszcza się używanie w życiu publicznym języka tych mniejszości. Na mocy nowej ustawy język rosyjski byłby regionalnym językiem w 13 z 27 regionów Ukrainy, w tym w Kijowie i Sewastopolu. Krymsko-tatarski (krymski) stałby się regionalnym językiem na Krymie, węgierski - w regionie zakarpackim, a rumuński - w obwodzie czerniowieckim. Według ekspertów miejsce języka rosyjskiego w życiu publicznym na Ukrainie jest problemem zarówno społecznym, jak i politycznym. Znaczna grupa obywateli średniego i starszego pokolenia (głównie na wschodzie i południu kraju) nie mówi bowiem ani nie pisze po ukraińsku. Dla środowisk narodowodemokratycznych eliminacja języka rosyjskiego jest pierwszoplanowym celem politycznym, natomiast środowiska komunistyczne i rusofilskie dążą do nadania rosyjskiemu statusu równorzędnego języka państwowego, otwarcie deklarując, że ma to być krok wymierzony w "ukraiński nacjonalizm". Poniedziałkowe głosowanie nad podaniem Łytwyna o dymisję odbyło się na posiedzeniu Rady Najwyższej, zwołanym w trybie pilnym mimo przerwy wakacyjnej w pracach parlamentu. Na porządku obrad znajdowały się, zaproponowane przez opozycję, cztery projekty dotyczące odrzucenia ustawy językowej, jednak większość parlamentarna ich nie poparła.