Falę krytyki rozpoczął wczoraj Jaś Gawroński, włoski deputowany polskiego pochodzenia z partii Silvio Berlusconiego. - Wciąż niepokoi mnie sprawa służb cywilnych i politycznych wpływów na wybór ludzi do administracji publicznej - mówił. Przyznał, że zdarza się to wszędzie, rząd Buzka również to robił. Jednak - jako powiedział - odnosi się wrażenie, że w Polsce ten proces posunął się dalej niż w innych krajach kandydujących do Unii. Najmocniej jednak zaatakował Edward Scott McMillan, wpływowy brytyjski konserwatysta. Mówił, cytując artykuł z brytyjskiego "The Spectator", że od czasu objęcia urzędu Leszek Miller nie zachowywał się jak drugi Tony Blair i w pierwszym tygodniu po objęciu władzy przeprowadził bezpardonową czystkę wśród urzędników, ambasadorów i menedżerów skarbu państwa. Zarzuty parlamentarzystów dotyczyły również sposobu przeprowadzania w Polsce prywatyzacji. Powróciła więc sprawa Eureko. Zdaniem Gawrońskiego, takie przypadki zwiększają poczucie prawnej niepewności, a to może być przyczyną, dla której Polska w ubiegłym roku straciła kontrakt z Toyotą.