W Parlamencie Europejskim została zorganizowana debata na temat prowadzonej wobec Polski procedury z art. 7 unijnego traktatu. Wiceszefowa KE Viera Jourova oceniła, że sytuacja dotycząca sędziów w Polsce jest poważna. Podczas debaty głos zabrała m.in. Beata Szydło, była premier, a obecnie europosłanka PiS. Jak mówiła, sądy w Polsce są niezawisłe. "Mogą protestować i nikt nie wyprowadza przeciw nim sił porządkowych. Wiedzą o tym wszyscy Polacy, którzy siedzą na tej sali, razem z sędziami, którzy zostali tu zaproszeni" - stwierdziła. "Przed czterema laty, dokładnie za kilka dni minie niechlubna rocznica polskiej opozycji, która zorganizowała debatę przeciw Polsce. Jako premier polskiego rządu reprezentowałam wtedy Polskę. Misji reformy sądów podjął się obdarzony demokratycznym mandatem rząd PiS. Przez te cztery lata przeprowadziliśmy szereg reform. Polacy ponownie nam zaufali" - stwierdziła Szydło. Sikorski: Nie publikowała pani wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Szydło: Jest pan kłamcą Jej zdaniem, w Polsce w ostatnich latach udało się "zrobić wiele dobrego", ale Polacy czekają na jeszcze więcej. Jak podkreślała, reformy wymiaru sprawiedliwości są w Polsce konieczne, ponieważ jest on "komunistycznym reliktem w demokratycznym państwie". "Wie o tym Komisja Europejska, wiedzą o tym europosłowie" - mówiła. Ostro odpowiedział na te słowa Radosław Sikorski. "Pani premier stwierdziła, że wszystko, co się dzieje w Polsce jest zgodne z Konstytucją. Ale tego nie wiemy, bo pani premier wydała postanowienie niepublikowania wyroków TK. Od tego zaczęło się łamanie praworządności. Nie jest też bezstronna, bo w jej sprawie toczą się takie postępowania, jak 26 przesłuchań Bogu ducha winnego Sebastiana K." - przypomniał - nawiązując do wypadku z udziałem Beaty Szydło, gdy była premierem - co wzburzyło byłą premier. "Jest pan kłamcą!" - mówiła Szydło. Wyraźnie poruszona, dodała też, że "powinna podać go do sądu". "Przeciwko mnie nie toczą się żadne postępowania sądowe, panie Sikorski. Niech pan czyta ze zrozumieniem. Jest pan kłamcą i jest pan niegodny tego, by mieć mandat z nadania Polaków" - zwróciła się do Sikorskiego. Halicki: Unia ma obowiązek reagować. Jaki: Polska wstaje z kolan "Unia ma prawo, a nawet ma obowiązek reagować. Jesteśmy za rezolucją, która chroni i wzmacnia UE. Bez praworządności nie ma wolności" - powiedział europoseł PO Andrzej Halicki. W pewnym momencie debata o praworządności w Polsce zamieniła się w festiwal oskarżeń. "Gdzie byliście, gdy służby specjalne wkraczały do redakcji tygodnika 'Wprost', gdy były prowokacje policyjne i rozbijano marsze niepodległości? Gdzie była wtedy Komisja Europejska? - krzyczał z ław Parlamentu Europejskiego w Strasburgu Joachim Brudziński (PiS). Personalnie do komisarz Jourovej, w równie ostrym tonie, zwróciła się Beata Kempa (PiS). "Niech pani przyjedzie do Polski i porozmawia z ludźmi poszkodowanymi przez wymiar sprawiedliwości". Jak mówił, "są ich tysiące". "Nie zasługujemy na to, aby w Parlamencie Europejskim dobre imię Polski było szargane" - mówiła Jadwiga Wiśniewska (PiS). "Dlaczego tak się dzieje? Bo mamy taką opozycję, która postawiła sobie za cel donoszenie na Polskę i budowanie fałszywych opinii na temat naszego kraju". W dalszej części debaty przemawiał również Patryk Jaki, były wiceminister sprawiedliwości. "Państwo mówicie bardzo ogólnie, że w Polsce łamana jest praworządność, ale nie są podawane konkretne przykłady" - mówił, po czym wzburzony dodał: "Przeszkadza wam, że Polska nie trzyma się niemieckiej nogawki, że Polska wstaje z kolan". "Ta debata jest o przyszłości Europy. Jeśli dopuścimy do tego, żeby gdziekolwiek w Europie łamano kręgosłupy, niszczono niepokornych sędziów tylko dlatego, że nie chcą słuchać partyjnych kacyków, to będzie nasza wina!" - stwierdził Bartosz Arłukowicz (PO). I przestrzegał: "Są tacy, którzy mówią, że tego typu ludzie grają w orkiestrze Putina. Szanowni państwo, to nie jest już orkiestra kameralna. To jest orkiestra symfoniczna, która wkracza do naszej Europy, do naszego domu". Jourova: To ma kluczowe znaczenie dla jednolitego stosowania prawa UE Wcześniej Viera Jourova przypominała, że na początku grudnia Sąd Najwyższy, na podstawie kryteriów określonych przez Trybunał Sprawiedliwości UE, orzekł, że Izba Dyscyplinarna nie spełnia wymogów prawa Unii ws. niezawisłości, a zatem nie jest sądem w rozumieniu prawa UE. Zwróciła uwagę, że polskie władze skrytykowały postanowienie Sądu Najwyższego. "Chciałabym podkreślić, że poszanowanie orzeczeń prejudycjalnych Trybunału Sprawiedliwości UE ma kluczowe znaczenie dla jednolitego stosowania prawa UE" - oświadczyła wiceprzewodnicząca KE. Jak zaznaczyła, Komisja uważa, że nowy system dyscyplinarny nie zapewnia niezbędnych gwarancji ochrony sędziów przed polityczną kontrolą ich decyzji. "Sytuacja nadal jest bardzo poważna" - oświadczyła. Dodała przy tym, że pomimo orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości i wyroku Sądu Najwyższego, sędziowie sądów powszechnych, którzy chcą wykonywać te postanowienia, są pociągani do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a Izba Dyscyplinarna SN nadal działa na pełną skalę. Jourova wypowiadała się też o ustawie zwiększającej odpowiedzialność dyscyplinarną wobec sędziów, która obecnie znajduje się w Senacie. "Podkreślam, że wszelkie zmiany legislacyjne muszą być zgodne z wymogami leżącymi u podstaw porządku prawnego UE i nie powinny prowadzić do dalszego pogorszenia sytuacji w zakresie praworządności w Polsce" - powiedziała. "Jesteśmy za tym, aby powiązać wypłatę środków UE z ochroną praworządności" W czasie debaty europosłowie Europejskiej Partii Ludowej, grupy Odnowić Europę, socjaliści i Zieloni skrytykowali reformy polskiego rządu dotyczące sądownictwa. Wskazywali, że w Polsce istnieje zagrożenie dla praworządności. Roberta Metsola z Europejskiej Partii Ludowej mówiła, że PE nie może milczeć, jeśli chodzi o zagrożenie dla praworządności w Polsce. "Nie możemy milczeć, jeśli większość wyborcza jest traktowana jako wymówka, by uzasadnić to, czego nie da się uzasadnić. Nie możemy milczeć, gdy polski wymiar sprawiedliwości jest uciskany" - powiedziała. Eurodeputowany socjalistów Juan Fernandez Lopez Aguilar przekonywał, że polscy sędziowie opowiadali w PE o "zastraszaniu i wywieraniu presji na nich". "Wielu sędziów, prawników demonstrowało w Warszawie przeciwko temu, co się dzieje. Chcemy powiedzieć tym sędziom, że nie są sami. (...) Jesteśmy za tym, aby powiązać wypłatę środków UE z ochroną praworządności" - wskazał. Polski rząd skrytykowali też europosłowie Michal Szimeczka w imieniu grupy Odnowić Europę i Terry Reintke w imieniu Zielonych. "Sytuacja jest poważna, gdy sędziowie wychodzą na ulice. Rząd polski prowadzi kampanię zastraszającą sędziów, którzy tylko bronią swojej niezawiłości, niezależności od politycznej kontroli. Niektórych z nich dotknęły procedury dyscyplinarne. (...) Jeśli nowe ustawodawstwo zostanie przyjęte, może okazać się, że sędziowie będą zwalniani za zgodność ich działań z orzeczeniem TSUE. (...) Bez niezależności wymiaru sprawiedliwości nie będzie Unii Europejskiej" - powiedział Szimeczka. Reintke powiedziała, że polscy sędziowie, którzy przyjechali do PE, bronią praworządności i demokracji. "Sędziowie, prawnicy i prokuraturze zasługują na ochronę, bo jest to ochrona podziału władzy w demokracji. PE musi zrobić wszystko, by bronić w Polsce praworządności" - powiedziała. Debacie, w której do głosu zapisało się blisko 30 eurodeputowanych, przysłuchiwała się grupa polskich sędziów ze stowarzyszeń Themis i Iustitia, którzy przyjechali do Strasburga specjalnie w związku z tą dyskusją.