Rozmach moskiewskich przygotowań daje podstawy do sądzenia, że Władimirowi Putinowi chodzi głównie o zamanifestowanie wielkości Rosji i chwały jej oręża. Zobacz galerię "Moskiewskie przygotowania" Cień Stalina Obawy co do charakteru uroczystości są o tyle uzasadnione, że w Rosji coraz częściej mówi się z sentymentem o czasach ZSRR i ten ton przedarł się także do oficjalnego języka władz. Wystarczy przywołać niedawne wystąpienie Putina, w którym uznał on rozpad ZSRR za "największą katastrofę geopolityczną XX wieku" i tragedię dla kraju. W Rosji trwa również pełzająca rehabilitacja Stalina. Kaliningrad, Wołgograd, Krasnojarsk, Orzeł, Wołogda - to niepełna lista rosyjskich miast, w których w związku z obchodami 60-lecia zwycięstwa tyran powrócił lub wkrótce powróci na cokoły. Pojawiły się nawet propozycje uchylenia uchwał KPZR w sprawie destalinizacji, przyjętych w czasach Nikity Chruszczowa. A zaczęło się w 2000 roku od przywrócenia przez Putina starego stalinowskiego hymnu państwowego (wprawdzie z nowym tekstem). Później było oświadczenie Putina, że pod kierunkiem Stalina kraj zwyciężył w II wojnie światowej i że zwycięstwo to w znacznej mierze związane jest z jego imieniem. A całkiem niedawno - utajnienie większości akt Naczelnej Prokuratury Wojskowej FR w sprawie zbrodni katyńskiej. Rosyjscy intelektualiści i obrońcy praw człowieka niejednokrotnie apelowali do prezydenta Rosji, aby powstrzymał ten proces. "Próby przedstawiania Stalina jako twórcy wielkiego zwycięstwa obrażają pamięć tych, którzy walczyli z faszyzmem" - napisali w liście otwartym do Putina członkowie Memoriału, organizacji pozarządowej dokumentującej stalinowskie zbrodnie. Wszelako Kreml pozostał głuchy na te apele. Nie wszyscy chcieli przyjechać Spory o radziecką przeszłość sprawiły też, że nie wszyscy przyjęli zaproszenie na uroczystości. Przyjazdu do stolicy Rosji odmówili prezydenci Litwy i Estonii - Valdas Adamkus i Arnold Ruutel, którzy zażądali, aby Moskwa uznała, iż ZSRR w latach 1945-91 okupował trzy kraje bałtyckie. W podobnym duchu wypowiedziała się także prezydent Łotwy Vaira Vike-Freiberga, która mimo to do Moskwy przyjedzie. Przed wyjazdem napisała jednak list do przywódców świata, w którym podkreśliła, że 9 maja 1945 roku był początkiem zniewolenia dla wielu krajów Europy Środkowej i Wschodniej. "Dla Europy Zachodniej koniec II wojny światowej oznaczał wyzwolenie. W Europie Środkowej i Wschodniej wojna oznaczała też radziecką okupację i aneksję Estonii, Litwy i Łotwy oraz narzucenie komunizmu" - odpisał jej kilka dni temu George W. Bush, który przed przyjazdem do Moskwy odwiedzi Rygę. Amerykański prezydent zapowiedział, że w czasie swoich rozmów w stolicy Rosji przypomni Putinowi o okupacji państw bałtyckich. Również wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Guenter Verheugen oświadczył w tych dniach, że Moskwa powinna przyznać, że po wojnie okupowała Estonię, Litwę i Łotwę. Verheugen dodał, że jest to konieczny warunek dobrych stosunków UE z Rosją. Zapowiedział, że poruszy tę sprawę podczas szczytu UE-Rosja 10 maja w Moskwie. "Niet!" - konsekwentnie odpowiada jednak Rosja, a jej MSZ przekonuje, że przyłączenie państw bałtyckich do Związku Radzieckiego było zgodne z ówczesnym prawem międzynarodowym. Kwaśniewski zdecydował jechać Wśród obecnych w Moskwie nie zabraknie natomiast prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego. Po podjęciu przez niego decyzji o wyjeździe w Polsce zaczęła się wielka dyskusja na ten temat. Argumentowano, że dzień triumfu Armii Czerwonej był dla Polski tylko początkiem kolejnej okupacji, nie jest więc powodem do świętowania. Do tego doszły jeszcze napięte ostatnio stosunki polsko-rosyjskie i fakt, że Putin zaprosił do Moskwy także gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Kwaśniewski jednak decyzji nie zmienił. - Swoją obecnością w Moskwie pragnę podziękować tym wszystkim, którzy walczyli z faszyzmem, czynili to z najczystszych pobudek, złożyli ofiarę - przekonywał prezydent. - Nie jadę do Moskwy, by oddać hołd tym, którzy aresztowali polskich patriotów, wywozili ich i mordowali, instalowali stalinowski system terroru i zniewolenia - zapewniał. Już jutro przekonamy się, czy moskiewska uroczystość rzeczywiście będzie wyłącznie świętem triumfu nad faszyzmem, czy też stanie się laurką na cześć imperialnej polityki Stalina. Zobacz galerię "Jak wyzwalano Europę"