Jak poinformowała prokurator stanowa Amira Fox, cytowana przez "Daily Mail", dowody i miejsce zbrodni w tej sprawie są tak druzgocące, że jako matka i jako prokurator, nigdy ich nie zapomni. W chwili śmierci 18-miesięczny chłopiec miał wyraźne objawy wygłodzenia, był odwodniony, jego wątroba odmawiała posłuszeństwa, a dłonie i stopy były spuchnięte. Rodzice, 30-letni Ryan O'Leary i 35-letnia Sheila O'Leary, oskarżeni są o morderstwo pierwszego stopnia, zabójstwo, przemoc wobec dzieci i dwa przypadki zaniedbania. Akt oskarżenia dotyczy także skrajnego zaniedbania i przemocy wobec trójki innych dzieci w wieku trzech, pięciu i 11 lat. Policjanci przybyli na miejsce zdarzenia znaleźli rodzeństwo nieżyjącego chłopca. Młodsze dzieci były małe i wychudzone jak na swój wiek. 11-letnia dziewczynka była w o wiele lepszym stanie. Córka Sheili z wcześniejszego związku co dwa miesiące jeździ do swojego biologicznego ojca, co może tłumaczyć jej lepsze odżywienie. Jak wyjaśniła policji matka zmarłego chłopca, w dniu swojej śmierci syn miał problemy z oddychaniem po karmieniu piersią, jednak nie szukała dla niego pomocy. Dziecko przez tydzień przed feralnym dniem nie zjadło niczego poza matczynym mlekiem. Matce wydawało się, że straciło apetyt, bo ząbkuje. Chłopiec urodził się w domu i nigdy nie został zbadany przez lekarza. Dieta dzieci Sheili O'Leary składała się głównie z mango, bananów, awokado i rambutanów. Rodzeństwo nie chodziło też do szkoły, tylko było uczone w domu przez matkę.