Watykanista włoskiego dziennika Andrea Tornielli pisze, że "wystarczył weekend, by Benedykt XVI zadziwił Francję, a Francja zadziwiła Benedykta XVI". - To, co wydarzyło się zaledwie w ciągu czterech dni było nie do wyobrażenia i to nawet w najśmielszych przewidywaniach: kraj, niegdyś nazwany "ulubioną córką Kościoła", przekształcony w ojczyznę antyklerykalizmu, państwo wspaniałych średniowiecznych katedr, które stało się symbolem laicyzmu i galopującej sekularyzacji, gdzie tylko 8 procent ludności chodzi do kościoła przynajmniej raz w miesiącu, odkrył prawdziwe oblicze papieża Ratzingera - ocenia włoski watykanista. Dodaje następnie, że "do Paryża i Lourdes nie przybył zdobywca, wróg laickości; nie przybył wsteczny konserwatysta, przywiązany do starych koronek szat liturgicznych; nie przybył gnębiciel wolności katolicyzmu coraz bardziej mniejszościowego, ale żywego". "Przybył - stwierdza Tornielli - człowiek pokorny, pielgrzym wśród pielgrzymów, który przede wszystkim chciał utwierdzić braci w wierze, a potem prowadzić dialog ze światem instytucji i kultury francuskiej". - Ale także laicka Francja, tak jak katolicka, zaskoczyła papieża - uważa watykanista. Zwraca następnie uwagę na przyjęcie ze strony prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego oraz tłumy entuzjastycznie witające Benedykta XVI.