Zwracając się do wiernych podczas spotkania w Watykanie Franciszek oświadczył, że ze szczególnym niepokojem obserwuje wydarzenia w Wenezueli. W ten sposób odniósł się do antyrządowych protestów i zamieszek, tłumionych przez policję. Zginęło tam kilkanaście osób, a wiele zostało rannych. Papież powiedział: "Apeluję gorąco o to, by jak najszybciej przerwano przemoc oraz wrogość i aby cały naród wenezuelski, począwszy od władz politycznych i instytucjonalnych, zaangażował się na rzecz krzewienia pojednania poprzez wzajemne przebaczenie, a także szczerego dialogu, szanującego prawdę i sprawiedliwość". Franciszek zauważył, że tylko taki dialog doprowadzi do rozwiązania problemów, dla dobra wspólnego. Zapewnił też o swej modlitwie za zabitych w starciach i za ich rodziny oraz o to, by kraj odnalazł "pokój i zgodę". Katechezę papież poświęcił namaszczeniu chorych i wyjaśnił, że sakrament ten jest znakiem bliskości Boga. Mogą go otrzymywać, dodał, także osoby, które ukończyły 65 lat. "To nie jest prawda" Często, zauważył papież, ludzie wahają się, czy wezwać księdza do chorego, bo uważają, że to "przynosi pecha", a on "wystraszy się". - Jest takie wyobrażenie, że kiedy przychodzi ksiądz, to po nim przyjeżdża zakład pogrzebowy. A to nie jest prawda - mówił Franciszek. Celem takiej wizyty, wyjaśnił, jest udzielenie pomocy choremu lub osobie starszej, by mógł poczuć obecność Chrystusa i zyskał nadzieję. - Nie możemy popadać w obsesyjne poszukiwanie cudu i domniemanie, że zawsze można otrzymać uzdrowieni - podkreślił papież. Przed audiencją na placu Świętego Piotra Franciszek błogosławił dzieci. Wiele z nich miało na sobie stroje karnawałowe. Franciszek pocałował w czoło dziecko przebrane za papieża.