W trakcie spotkania w Auli Pawła VI Franciszek podkreślił, że ksiądz "musi mieć serce, które się wzrusza". - Aseptyczni księża, tacy niczym z laboratorium, czystego i pięknego, nie pomagają Kościołowi - oświadczył papież. Przypomniał swe słowa o tym, że Kościół musi być jak "szpital polowy", który pomaga "rannym". A jest ich wielu - dodał. - Miłosierdzie znaczy przede wszystkim opatrywanie ran. Kiedy ktoś jest ranny, potrzebuje natychmiast pomocy, nie badań. Specjalistyczne leczenie przeprowadzi się potem, ale najpierw trzeba opatrzyć otwarte rany - powiedział. - W całym Kościele to czas miłosierdzia - mówił papież. Zdaniem Franciszka Jan Paweł II miał wielką intuicję ustanawiając uroczystość Miłosierdzia Bożego i ogłaszając najpierw błogosławioną, a potem świętą siostrę Faustynę Kowalską. - Dzisiaj wszystko zapominamy w zbyt dużym pośpiechu, także nauczanie Kościoła. Częściowo jest to nieuchronne, ale jego wielkich elementów, wielkiej intuicji i wskazówek pozostawionych Ludowi Bożemu nie możemy zapominać - oświadczył. W tym kontekście wymienił Miłosierdzie Boże. "Jest tylu ludzi zranionych przez skandale, także te w Kościele" Papież zauważył: "Jest tylu ludzi zranionych przez problemy materialne, przez skandale, także te w Kościele, ludzi zranionych przez iluzję świata. My, księża, musimy być blisko tych ludzi". Mówiąc o spowiedzi Franciszek zaapelował do księży, by w trakcie tego sakramentu okazywali miłosierdzie, ale nie "pobłażliwość". "Ani nadmierna tolerancja, ani rygoryzm nie przyczynią się do wzrostu świętości" - ostrzegł. Papież pytał księży: "Ilu z was płacze widząc cierpienie dziecka, rozbitą rodzinę czy tylu ludzi, którzy nie mogą odnaleźć swej drogi?". Zdaniem Franciszka do każdego kapłana odnosi się pytanie: "Czy płaczesz za swój lud?". Zapytał też księży: "Czy wieczór kończysz z Panem Jezusem czy przed telewizorem?". "Widzę, że wielu z was się uśmiecha" - skonstatował papież widząc reakcję słuchaczy. Franciszek zauważył, że Jezus był zawsze wśród ludzi. - Mogło się wydawać, że jest bezdomny, bo zawsze był na ulicy - dodał. "Widziałem ból tych niesprawiedliwych oskarżeń, to szaleństwo" Papież ujawnił, że zawsze nosi ze sobą krzyżyk od różańca, który przed laty należał do nieżyjącego już księdza w Buenos Aires. Opisał go jako "wielkiego spowiednika", który spowiadał również Jana Pawła II w czasie jego wizyty w stolicy Argentyny. Następnie Franciszek wyraził solidarność z grupą księży z Wiecznego Miasta, pod adresem których padły - ze strony byłego księdza skazanego wcześniej za pedofilię oraz dwóch kapłanów - wycofane następnie oskarżenia o udział w procederze prostytucji nieletnich. "Jestem bardzo poruszony i podzieliłem ból z niektórymi z was" - mówił papież. - Widziałem ból tych niesprawiedliwych oskarżeń, to szaleństwo i chcę powiedzieć publicznie, że jestem blisko z całym duchowieństwem - dodał. Wyraził przekonanie, że oskarżenia te padły nie pod adresem kilku księży, ale całego duchowieństwa. Następnie papież przeprosił księży wyjaśniając, że czyni to nie tyle jako biskup Rzymu, ale jako papież i zarazem reprezentant dyplomacji, gdyż - jak stwierdził - "jeden z oskarżycieli wywodzi się ze służby dyplomatycznej". - Problem ten jest analizowany po to, by osoba ta została wydalona. Szuka się rozwiązania, to ciężki przypadek niesprawiedliwości i ja was za to przepraszam - zapewnił Franciszek mówiąc głośno o sprawie oskarżeń, w którą zamieszany jest ksiądz pracujący w nuncjaturze apostolskiej w Rzymie.