Mówiąc o świecie polityki, papież oświadczył: "To środowisko, które ułatwia korupcję. Nie mówię, że wszyscy są skorumpowani, ale uważam, że trudno jest zachować uczciwość w polityce". - Nie dlatego - dodał - że taka jest natura polityki, ale dlatego, że wraz ze zmieniającymi się epokami ciągoty ku pewnemu moralnemu dryfowaniu stają się silniejsze. - Dzisiaj problemem polityki, nie mówię tylko o Włoszech, ale o wszystkich krajach, jest to, że się zdewaluowała, jest zniszczona przez korupcję, zjawisko łapówkarstwa - stwierdził Franciszek. Podkreślił, że "korupcja jest niestety zjawiskiem ogólnoświatowym. Właśnie za to szefowie państw trafiają do więzienia". - Skorumpowany nie ma przyjaciół, ma tylko wspólników - uważa papież. - Długo zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że zło narasta podczas epokowych zmian. My żyjemy nie tyle w epoce przemian, ale w czasie zmiany epok", to zaś "podsyca upadek moralny, nie tylko w polityce, ale także w finansach i życiu społecznym - zauważył. Wyraził przekonanie, że każdy polityk ma obowiązek stać na straży wspólnego dobra oraz chronić życie ludzkie i jego godność. Franciszek wyznał, że cierpi z powodu seksualnego wykorzystywania dzieci oraz zmuszania ich do pracy. Ci, którzy korzystają z usług nieletnich prostytutek, to pedofile - podkreślił. W wywiadzie dla włoskiego dziennika papież odniósł się również do kwestii ubóstwa. - Komuniści ukradli nam sztandar. Sztandar ubogich jest chrześcijański - powiedział. - Ubóstwo znajduje się w centrum Ewangelii, ubodzy są w centrum Ewangelii. Marks niczego nie wymyślił - podkreślił Franciszek. Zauważył ze śmiechem, że do komunistów można powiedzieć: "Ależ wy jesteście chrześcijanami". - Głodnemu można pomóc, aby więcej nie był głodny, ale jeśli stracił pracę i nie znajduje zatrudnienia, staje w obliczu innego ubóstwa. Nie ma już godności. Może iść do Caritas po paczkę żywnościową, ale doświadcza bardzo ciężkiego ubóstwa, które niszczy serce - mówił Franciszek. Przypomniał, że wiele osób w ukryciu chodzi do stołówek dla ubogich, a "ich godność jest stopniowo zubażana". - Żyją w stanie upokorzenia - dodał. Papież wyraził opinię, że obecny kryzys ekonomiczny jest jedną z przyczyn spadku liczby urodzeń, która - jak ocenił - nie zależy tylko od mentalności, naznaczonej przez "egoizm i hedonizm". Zarazem uznał za przejaw "kulturowej degradacji" wysokie wydatki na zwierzęta domowe. - To dlatego, że relacje uczuciowe ze zwierzętami są łatwiejsze, bardziej przewidywalne, zaś posiadanie dziecka to coś bardziej złożonego - wskazał Franciszek. Mówiąc o Kościele, położył nacisk na to, że nie on sam podejmuje w nim decyzje. Pytany, w którą stronę zmierza jego Kościół, odpowiedział: "Bogu dzięki nie mam żadnego Kościoła, ja podążam za Chrystusem. Niczego nie założyłem". Papież zapewnił zarazem, że w swoim stylu posługi nie zmienił niczego od czasów, gdy był metropolitą Buenos Aires. Wyjaśnił, że w kwestii programu Kościoła realizuje to, o co prosili kardynałowie podczas obrad w Watykanie przed zeszłorocznym konklawe. Przyznał, że przygotowywana obecnie przez niego i jego doradców wielka reforma instytucji watykańskich, czyli dykasterii, nie jest łatwa. - Robi się krok do przodu, a potem okazuje się, że trzeba jeszcze zrobić to i tamto, i podczas gdy najpierw była jedna dykasteria, nagle robią się cztery - zauważył. - Moje decyzje są owocem spotkań sprzed konklawe. Niczego nie zrobiłem sam - oświadczył Franciszek. Zapytany o to, komu kibicuje na Mundialu, odparł: "Naprawdę nikomu. Obiecałem prezydent Brazylii, że pozostanę neutralny".