Według papieża, odmawiając modlitwę "Ojcze nasz", zamiast "nie wódź nas na pokuszenie" należy mówić "nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie". Uzasadniając tę zmianę, Franciszek tłumaczył tysiącom wiernych w czasie audiencji na placu świętego Piotra, że są trudności z dokładnym przekładem oryginalnego greckiego wyrażenia. Jak zauważył, wszystkie współczesne tłumaczenia są "nieco kulawe". Następnie papież podkreślił, że bez względu na to, jak rozumie się tekst, należy wykluczyć to, aby to Bóg był "protagonistą pokus stających na drodze człowieka". "To tak, jakby Bóg czaił się, by zastawić na swoje dzieci pułapki i sidła. Taka interpretacja sprzeczna jest przede wszystkim z samym tekstem i daleka od obrazu Boga, jaki objawił nam Jezus" - wyjaśniał Franciszek. Zaznaczył dalej, że nie można zapominać o tym, że modlitwa zaczyna się od słowa "Ojcze". "A ojciec nie zastawia pułapek na swoje dzieci. Chrześcijanie nie mają do czynienia z Bogiem zazdrosnym, konkurującym z człowiekiem albo bawiącym się nim, by poddać go próbie. To są obrazy wielu bożków pogańskich" - dodał papież. Przywołał słowa z Listu świętego Jakuba Apostoła: "Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi". Jak zauważył papież, Jezus był kuszony przez szatana. "Obecny był tam szatan. Wiele osób mówi: po co mówić o diable? Przecież to coś dawnego. Diabeł nie istnieje. Ale popatrzcie, czego nas uczy Ewangelia: Jezus starł się z diabłem, był kuszony przez szatana" - dodał Franciszek w katechezie.