Udający się do Chile i Peru papież odniósł się do fałszywego alarmu o zbliżającej się rakiecie balistycznej. Komunikat, w którym apelowano do mieszkańców Hawajów, by szukali schronienia, został wysłany w niedzielę rano w postaci sms-a. Jak się później okazało, był to fałszywy alarm. Pytany o groźbę wybuchu wojny nuklearnej, mówił na pokładzie samolotu: "Myślę, że jesteśmy na krawędzi". Przyznał, że się tego obawia. "Wystarczy jeden wypadek, by uruchomić serię kolejnych" - dodał. Papież pokazał również fotografię wykonaną w 1945 roku, na której japoński chłopiec niesie zmarłego brata. Dziecko zmarło po tym, jak Stany Zjednoczone zrzuciły bombę atomową na Nagasaki. Napisał na odwrocie zdjęcia "owoc wojny". "Takie zdjęcie może poruszać bardziej niż tysiąc wypowiedzianych słów. Dlatego chciałem się nim z wami podzielić" - dodał.