W przemówieniu do nuncjuszy, przybyłych do Rzymu z całego świata na dwudniowy zjazd, Franciszek mówił o zagrożeniu, które określił jako "mieszczaństwo ducha i życia", prowadzące do realizacji swoich własnych planów i dążenia do "wygodnego i spokojnego życia". Rezultatem tego, dodał papież, jest "ośmieszenie świętej misji".- To mocne słowa, ale prawdziwe. Uleganie duchowi świata naraża przede wszystkim nas duszpasterzy na śmieszność. Być może zdobędziemy pewien aplauz, ale ci sami, którzy nas popierają, krytykują nas potem za naszymi plecami - powiedział papież. Wyjaśnił w swym wystąpieniu, że przedstawia "proste", osobiste myśli na temat aspektów pracy nuncjusza. Odnosząc się do tego, że jej wizję mają także teolodzy, Franciszek zastrzegł: "Ja nie jestem teologiem". - Najważniejszą pracą nuncjusza jest mediacja. Aby ją realizować trzeba znać nie tylko dokumenty - choć i one są istotne - ale również ludzi - mówił Franciszek. "Wasze życie jest życiem nomadów. Co trzy, cztery lata - przypomniał- zmieniacie miejsce, z jednego kontynentu przenosicie się na drugi, z jednego państwa do innego, z jednych realiów życia Kościoła do często zupełnie innych; macie zawsze walizkę w ręku". Papież przyznał, że takie "tymczasowe" życie, bez stałego miejsca nie jest łatwe i zasługuje na uznanie. Franciszek zwrócił uwagę, że jednym z aspektów pracy nuncjuszy apostolskich jest współpraca z papieżem w sprawie mianowania biskupów w poszczególnych krajach. - To delikatne zadanie - przyznał. Zaapelował następnie: "Zwracajcie uwagę na to, aby kandydaci do biskupstwa byli blisko ludzi, jak ojcowie i bracia, by byli skromni, cierpliwi i pełni miłosierdzia". Papież dodał, że biskupi muszą "kochać ubóstwo", proste i oszczędne życie, a także muszą wyrzec się osobistych ambicji. - Biskup nie może mieć psychiki księcia - podkreślił Franciszek.