Kazanie w czasie mszy, na którą przybyło 50 tysięcy osób, papież rozpoczął franciszkańskim pozdrowieniem: - Pokój i dobro wszystkim!. Mówiąc o świętym z Asyżu, patronie jego pontyfikatu, podkreślił: - W całym życiu Franciszka miłość do ubogich i naśladowanie Chrystusa ubogiego stanowią dwa elementy połączone ze sobą nierozerwalnie, są dwoma stronami tego samego medalu. Papież zauważył jednocześnie, że wiele osób łączy słusznie świętego Franciszka z pokojem, ale - dodał - niewielu zmierza do jego głębi. - Franciszkowy pokój nie jest ckliwym uczuciem. Proszę was: taki święty Franciszek nie istnieje! Nie jest on też jakimś rodzajem panteistycznej harmonii z energiami wszechświata. Także to nie jest Franciszkowe, to jakaś idea stworzona przez pewnych ludzi! - podkreślił stanowczo. Papież modlił się do swego patrona: "naucz nas być narzędziami pokoju". - Z tego Miasta Pokoju powtarzam z mocą i łagodnością miłości: szanujmy stworzenie, nie bądźmy narzędziami zniszczenia! Szanujmy każdą istotę ludzką: niech ustaną konflikty zbrojne, plamiące ziemię krwią, niech ucichnie broń a wszędzie nienawiść ustąpi miejsca miłości, zniewaga przebaczeniu a niezgoda - jedności - apelował Franciszek. Dodał: - Usłyszmy wołanie tych, którzy płaczą, cierpią i umierają z powodu przemocy, terroryzmu i wojny, w tak bardzo umiłowanej przez świętego Franciszka Ziemi Świętej, w Syrii, na całym Bliskim Wschodzie, na całym świecie. We mszy uczestniczył premier Włoch Enrico Letta, na którego ręce papież złożył życzenia w dniu świętego Franciszka, patrona Italii. Wcześniej podczas spotkania z ubogimi mówił, że Kościół musi wyrzec się światowości, którą nazwał "trądem i rakiem", wrogiem Jezusa. Podkreślił, że nie można służyć "dwóm panom", Bogu i pieniądzom. Przestrzegał: "światowość zabija ducha, ludzi i Kościół". - Byłoby śmieszne, gdyby chrześcijanin, prawdziwy chrześcijanin, ksiądz, biskup, kardynał, papież chcieli podążać po drodze światowości, która jest zabójczą postawą - podkreślił Franciszek. Słowa te wypowiedział w tzw. sali obnażenia, gdzie w XII wieku odbył się sąd biskupi i młody Franciszek obnażył się oddając szaty swemu ojcu i wyrzekając się wszelkich dóbr doczesnych. Jorge Bergoglio jest pierwszym od 800 lat papieżem, który odwiedził to miejsce. Nawiązując do jego symboliki Franciszek powiedział: "To dobra okazja, by zachęcić Kościół do tego, by się obnażył". - Kościół to my wszyscy, począwszy od pierwszego ochrzczonego. Wszyscy jesteśmy Kościołem i wszyscy musimy podążać drogą Jezusa, który sam wszedł na drogę obnażenia się - stwierdził. Następie zauważył: - Ale ktoś zapyta: z czego ma obnażyć się Kościół? Musi wyrzec się tego, co jest ogromnym zagrożeniem dla każdej osoby w Kościele; niebezpieczeństwa światowości. - Kościół nie może żyć z duchem świata; światowość prowadzi nas do próżności, despotyzmu, pychy. I to jest bożek, nie Bóg, to bałwochwalstwo, które jest najcięższym grzechem - wyjaśnił. Papież nawoływał, by wyrzec się światowości, ducha sprzecznego z duchem błogosławieństw, duchem Chrystusa. Zdaniem Franciszka "smutny" jest widok "chrześcijanina - światowca", pewnego siebie. Przestrzegał, że "nie można być chrześcijaninem z cukierni, pięknym jak tort". Papież modlił się: "Dzisiaj tutaj prosimy o łaskę dla wszystkich chrześcijan, by Pan dał nam wszystkim odwagę obnażenia się ze światowości, która jest trądem, rakiem społeczeństwa, wrogiem Jezusa". Franciszek odłożył przygotowane wcześniej przemówienie i cały czas improwizował. Zaczął swe wystąpienie od ironicznej uwagi, że w ostatnich dniach prasa "fantazjowała", że w Asyżu "rozbierze Kościół, biskupów, kardynałów i siebie". W przygotowanym wcześniej i niewygłoszonym przemówieniu, które zostało rozdane dziennikarzom, Franciszek napisał: "Jako pasterz chciałbym zapytać: z czego musi obnażyć się Kościół?". Odpowiedział następnie, że Kościół musi "wyrzec się wszelkiego działania, które nie jest dla Boga i nie jest Boga; strachu przed otwarciem drzwi i wyjściem naprzeciw wszystkim, zwłaszcza najuboższym, potrzebującym, dalekim i to bezzwłocznie". Kościół powinien, dodał, "wyrzec się pozornego spokoju, który dają struktury, oczywiście potrzebne i ważne, ale które nie mogą jednak przyćmić jedynej prawdziwej siły, jaką niesie w sobie; siły Boga". Wyraził przekonanie, że trzeba "wyrzec się tego, co nieistotne". Z Rzymu Sylwia Wysocka