Jak wyznał Hejmo włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera", w 1984 roku powiedział Janowi Pawłowi II przy obiedzie wraz z innymi księżmi o tym, że każdy z nich ma, jak to ujął, "anioła stróża", nasłanego przez komunistyczny rząd. - Kiedy powiedzieliśmy to Ojcu Świętemu, on także przyznał, że wie o istnieniu szpiegów i że wokół niego też byli tacy ludzie, także w Krakowie - podkreślił o. Hejmo. Dodał, że wtedy przy stole opowiedział o swoim "opiekunie" Andrzeju (dotąd w wywiadach mówił o nim jako o panu M. z Niemiec, wyciągającym od niego informacje na temat Watykanu). Obecnie - jak wyjaśnił - podejrzewa go o to, że pracował dla tajnej NRD-wskiej policji Stasi. Dominikanin poinformował, że przedwczoraj zadzwoniła do niego żona tego człowieka z wiadomością, że zmarł i nie chciał przed śmiercią otrzymać sakramentów. - Papież by mnie teraz bronił - dodał Hejmo dziennikowi "Corriere della Sera". Z kolei w wywiadzie dla rzymskiej gazety "La Repubblica" ojciec Hejmo powiedział, że arcybiskup Stanisław Dziwisz, którego uważa za swego przyjaciela, poradził mu w tych dniach, by "zachować spokój, nie robić zamieszania, trzymać się z dala od mass mediów i myśleć o tym, jak się bronić". Powiedział także, że agent z Niemiec przekazywał mu pieniądze za pośrednictwem znajomych księży. Na pytanie Marco Politiego, czy rozmawiał z nim kiedykolwiek na temat zamachu na Jana Pawła II w 1981 roku, ojciec Hejmo odparł: - Nic nie pamiętam. To był skomplikowany czas. Wyraził opinię, że jego praca w Rzymie dobiega końca, ale - jak zaznaczył - dlatego, że na papieskie audiencje przyjeżdża teraz już mniej pielgrzymów z Polski. - Ta praca niedługo się skończy - dodał. W zamieszczonym obok rozmowy komentarzu Politi napisał, że wprawdzie Watykan oficjalnie nie zareagował na doniesienia z Warszawy, ale panuje tam z tego powodu ogromne zakłopotanie. Według niego, nieoficjalnie pojawiły się dwa stanowiska: zignorować całą sprawę albo wydać komunikat, w którym podkreślono by, że ojciec Hejmo nigdy nie pracował w instytucji podległej Watykanowi. - Ostatecznie zwyciężyła pierwsza opcja: milczenia - podkreślił Politi.