Według włoskiej gazety audiencja dla Trumpa ma trwać około 20 minut, czyli tyle, ile większość takich spotkań papieża z głowami państw, w tym także z poprzednim prezydentem Barackiem Obamą. Pora pierwszej audiencji dla nowego prezydenta USA jest wyjątkowa. Franciszek przyjmie Donalda Trumpa w środę o godzinie 8.30, czyli na godzinę przed rozpoczęciem tradycyjnej audiencji generalnej na placu Świętego Piotra. Gdy prezydent będzie przybywał do Watykanu, wielu wiernych będzie już na placu lub zmierzać w jego stronę. Przewidywana długość rozmowy i całej audiencji wynika właśnie z tego, że zaraz po niej Franciszek uda się na spotkanie z tysiącami wiernych. Dziennik podaje, że w tych dniach delegacje USA i Watykanu ustalały szczegóły wizyty. Ale, jak ujawnia, Franciszek postawił tylko jeden warunek, daleki od polityki. Publicysta Massimo Franco twierdzi, że papież poprosił o to, aby środki bezpieczeństwa, towarzyszące wizycie prezydenta USA nie przeszkadzały pielgrzymom zmierzającym na audiencję generalną. Negocjacje w tej sprawie, dodaje, zaczęły się od propozycji strony watykańskiej, aby Trump przyleciał śmigłowcem na małe lądowisko, znajdujące się za Spiżową Bramą. Amerykanie mieli według tej relacji odpowiedzieć, że dla całej ich delegacji potrzebne byłyby 4 bardzo duże maszyny. Ostatecznie postanowiono, że Trump w kolumnie limuzyn wjedzie do Watykanu przez boczną bramę wjazdową Perugino. Dziennik podkreśla, że podczas spotkania papieża z Trumpem może dojść do "częściowego pojednania". "Pod znakiem miłosierdzia i przede wszystkim realpolitik poszukają porozumienia po roku chłodu" - stwierdza Franco. Przypomina o dystansie, jaki dzieli biskupa Rzymu i nowego przywódcę USA, między innymi w kwestii stosunku do imigrantów. Zdaniem Franco wydaje się, że obecnie papież i Trump gotowi są przynajmniej zbudować osobiste relacje. Bardzo prawdopodobne jest to, że Donaldowi Trumpowi będzie towarzyszyć w Watykanie jego żona Melania, choć - jak się zauważa - nie zostało to jeszcze oficjalnie ogłoszone. W artykule przytacza się opinię, że dla prezydenta USA audiencja u papieża jest ważniejsza niż szczyt przywódców G7 dwa dni później na Sycylii. Z Rzymu Sylwia Wysocka