Franciszek spędzi w stolicy Węgier około siedmiu godzin, a najważniejszym punktem jego pobytu w Budapeszcie będzie msza, którą odprawi na zakończenie 52. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. Wcześniej przed południem papież spotka się z prezydentem Węgier Janosem Aderem, premierem Viktorem Orbanem, z biskupami, delegacją Rady Ekumenicznej i przedstawicielami wspólnoty żydowskiej. Po południu papież uda się na Słowację, gdzie spędzi trzy dni. "Trochę to dziwne" W stolicy Słowacji Bratysławie niewiele jest oznak rozpoczynającej się w niedzielę po południu trzydniowej pielgrzymki papieża Franciszka, chociaż spędzi tutaj cały poniedziałek. Nie ma papieskich flag, banerów z wizerunkiem ojca świętego. W centrum Bratysławy jest katolicki klub, w którego dużych oknach od ulicy nie ma ani jednego zdjęcia Franciszka, ani żadnego plakatu. Kilkaset metrów dalej jest księgarnia, która specjalizuje się w wydawnictwach kościelnych. W jednym z okien zmieszczono chyba wszystkie wydane na Słowacji książki o papieżu. Obok katedry św. Marcina, przy murach obronnych od kilku tygodni wisie jeden baner z fotografią Franciszka, z logo pielgrzymki i jej mottem: "Z Maryją i Józefem na drodze za Jezusem". Na samym gmachu katedry, na rusztowaniach stojących od południowej strony zawieszono płachtę obrazującą, jak po remoncie ma wyglądać część nawy i absydy. Od tej strony Franciszek wejdzie na spotkanie z biskupami, księżmi i katechetami. Identyczne rusztowania po stronie północnej zostało odsłonięte. - Trochę to dziwne. Byłem przy pielgrzymkach Jana Pawła II i wówczas na ulicach były dekoracje. Cała droga, którą pokonywał była ozdobiona jak na święto - powiedział 70-letni emeryt z Bratysławy Peter Augustin. Jego kolega, Stanislav Kolesar powiedział, że ma nadzieję, iż inaczej będą wyglądać Preszów, Koszyce lub Szasztin - miejscowości, które obok Bratysławy odwiedzi Franciszek. Takim ocenom towarzyszą utyskiwania na ograniczenia w ruchu. Do centrum nie będzie można wjechać. Trzeba się liczyć z korkami w bocznych ulicach i paraliżem komunikacji miejskiej. Inaczej niż za czasów Jana Pawła II Ostateczne liczby osób, które zarejestrowały się na spotkania z papieżem, biskupi mają podać po zakończeniu rejestracji, czyli po północy z niedzieli na poniedziałek. Dotąd na spotkania z papieżem zarejestrowało się około 80 tys. osób. To dużo mniej niż planowali organizatorzy pielgrzymki, którzy mówili o możliwości przyjęcia nawet 400 tys. osób. W mediach trwają debaty o przyczynach takiej sytuacji, która jaskrawo kontrastuje z atmosferą pielgrzymek Jana Pawła II. "Kiedy Jan Paweł II był w Rożnawie, ludzie siadali na łące, rozmawiali, modlili się wspólnie i chłonęli atmosferę i euforię. To było poczucie wolności - siedzieć na łące i czekać na papieża, to było prawie jak duchowy happening" - wspomina analityk internetowego konserwatywnego "Dziennika Postoj" Imrich Gazda. Uważa, że wiele osób nie zdecydowało się na rejestrację, ponieważ Franciszek nie przyciąga ich jak pochodzący z sąsiedniego kraju papież Polak. - Zamiast się rejestrować, szczepić, siedzieć godzinami w wyznaczonych sektorach wolę obejrzeć pielgrzymkę w telewizji. Będą transmisje, do których przyzwyczaiłam się podczas pandemii - powiedziała wychodząca z jednego z kościołów w centrum miasta Katarina Varaczkova. Przyznała, że podobnie chcą postąpić jej przyjaciółki, z którymi spotyka się w świątyni.