Podczas pierwszej po letniej przerwie mszy w kaplicy watykańskiego Domu świętej Marty papież mówił, że rządzący słyszą "pochlebstwa ze strony ich faworytów albo obelgi". Obrażani są - jak wskazał - również księża i biskupi. Jak zauważył, "zwyczajem" stało się zjawisko, które nazwał "różańcem obelg, przekleństw i dyskredytowania". Franciszek, którego słowa przytoczył oficjalny portal Vatican News, zachęcał do modlitwy za rządzących, gdyż - jak stwierdził - nie można ich "zostawić samych, nie prosząc o to, by Bóg ich pobłogosławił". "Jestem pewien, że ludzie nie modlą się za rządzących" - dodał. Papież przypomniał, że Włochy mają za sobą niedawny kryzys rządowy. Następnie zapytał: "Kto z nas modlił się za rządzących? Kto z nas modlił się za parlamentarzystów, aby mogli się porozumieć i rozwijać dalej ojczyznę?". "Wydaje się, że duch patriotyczny nie przenika do modlitwy" - zauważył Franciszek. Jak stwierdził, panuje przyzwolenie dla "dyskredytowania, nienawiści, kłótni". "Chcę, aby w każdym miejscu ludzie modlili się, wznosząc do nieba czyste ręce, bez gniewu i bez polemik" - powiedział papież. Zaznaczył, że należy dyskutować i temu służy parlament. "Należy dyskutować, ale nie niszczyć drugiej osoby; modlić się za nią, za tego, kto ma inne zdanie niż ja" - wskazał. Franciszek zauważył, że polityka uważana jest przez niektórych za "brudną". "Być może jest brudna, jak może być każde inne zajęcie. To my coś brudzimy, to nie ta rzecz jest brudna sama w sobie" - wyjaśnił. "Musimy się nawrócić i modlić się za polityków wszystkich barw, wszystkich, modlić się za rządzących. Także rządzący powinni modlić się za swój lud". Z Rzymu Sylwia Wysocka