Franciszek odprawił mszę kanonizacyjną na ołtarzu wybudowanym na tę okazję przed bazyliką Narodowego Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie, największą katolicką świątynią w USA. Wzięło w niej udział ponad 25 tys. wiernych, w tym przynajmniej kilka tysięcy z mniejszości latynoskiej, która stanowi ponad jedną trzecią z wszystkich około 70 mln katolików w USA. Ku ich radości papież Argentyńczyk odprawił mszę w swym ojczystym języku, hiszpańskim, który był też językiem kanonizowanego franciszkanina Junipero Serry. Dla wielu obserwatorów kanonizacja Serry to uznanie wkładu świata hiszpańskojęzycznego w historię Kościoła katolickiego w USA. Ten żyjący w XVIII wieku zakonnik, był wykładowcą i doktorem teologii na Uniwersytecie Lullian, w Palma de Mallorca. Serra zrezygnował jednak z kariery akademickiej i pojechał do Nowego Świata, gdzie poświęcił się misji chrystianizacji kalifornijskich Indian. Papież Jan Paweł II beatyfikował go 25 września 1988 roku. W homilii Franciszek przywołał obowiązek głoszenia orędzia Chrystusa wszystkim narodom i stwierdził, że "chrześcijanin doświadcza radości w działalności misyjnej". - Kościół, Święty Lud Boży potrafi przemierzać zakurzone drogi historii, przez które wiele razy przetaczały się konflikty, niesprawiedliwość i przemoc - dodał. Nowego świętego, Junipera Serrę wskazał jako tego, który potrafił głosić radość Ewangelii na ziemi amerykańskiej, zgodnie z ideą Kościoła wychodzącego do ludzi. - Umiał opuścić swoją ziemię, swoje zwyczaje, miał odwagę otworzyć drogi, potrafił wyjść na spotkanie tylu ludziom ucząc się ich zwyczajów i ich cech- zauważył Franciszek. - Junipero starał się bronić godności rdzennej wspólnoty chroniąc ją przed tymi, którzy ją wyzyskiwali. Wyzysk i dzisiaj wywołuje żal, zwłaszcza ze względu na ból powodowany w życiu wielu osób - oświadczył papież odnosząc się do kontrowersji wokół działalności misyjnej wśród Indian. Przypomniał życiowe motto świętego: "zawsze naprzód" i dodał: "To był sposób, jaki znalazł Junipero by przeżywać radość Ewangelii, aby jego serce nie uległo znieczuleniu". - Tak, jak on wtedy, także my dzisiaj możemy powiedzieć: zawsze naprzód - zaakcentował papież, wzbudzając oklaski wiernych. Serra jest niezwykle popularną w Kalifornii postacią. Uchodzi wręcz za jednego z "ojców założycieli" USA, gdyż zakładane przez niego misje stały się zaczątkiem istniejących do dziś kalifornijskich miast, takich jak San Francisco. Po mszy, którą w niecodzienny sposób uwieńczyły owacje na stojąco, papież udał się do bazyliki, gdzie - jak donosiły media - spotkał się z grupą przedstawicieli organizacji rdzennych Amerykanów (czyli Indian) by łagodzić kontrowersje wokół postaci Serry. Indianie krytykowali decyzję o kanonizacji misjonarza widząc w nim symbol hiszpańskiego imperium kolonialnego, odpowiedzialnego za uciskanie i wyzyskiwanie Indian. Utrzymywali, że we franciszkańskich misjach panowały złe warunki a mieszkający w nich Indianie byli poddawani karom cielesnym i obowiązywał ich zakaz opuszczania tych placówek. Msza kanonizacyjna była pierwszą, jaką Franciszek odprawił w Stanach Zjednoczonych podczas rozpoczętej we wtorek sześciodniowej wizyty w tym kraju. Wzięli w niej udział wiceprezydent USA Joe Biden, a także inni katolicy z administracji USA, kongresmeni, członkowie Sądu Najwyższego czy ubiegający się o urząd prezydenta z ramienia Republikanów Jeb Bush. Ta pierwsza wizyta Franciszka w USA, nie tylko od początku jego pontyfikatu, ale w ogóle w życiu, już określana jest przez komentatorów jako historyczna i wzbudza ogromne zainteresowanie amerykańskich mediów. Ogólnokrajowe telewizje, jak CNN czy Fox News, transmitowały i komentowały na żywo nie tylko mszę, ale i wcześniejsze punkty programu wizyty, począwszy od ceremonii powitania Franciszka w Białym Domu, w której brało udział 15 tys. osób. Na wszystkich trasach przejazdu Franciszka w Waszyngtonie przez cały dzień czekały na niego wiwatujące tłumy Amerykanów.