Przed odlotem Benedykt XVI wyraził nadzieję, że Światowe Dni Młodzieży przyczynią się do lepszego poznania Niemiec przez młodzież z zagranicy i do poprawy wizerunku tego kraju w świecie. - Wszyscy znamy zło, które narodziło się w XX w. w naszej ojczyźnie i do którego przyznajemy się ze wstydem i żalem. Dzięki Bogu, w tych dniach stało się widoczne, że istniały i nadal istnieją inne Niemcy, kraj niepowtarzalnych ludzkich, kulturalnych i duchowych wartości - powiedział papież na lotnisku Bonn-Kolonia. Cała nadzieja w "eksplozji dobra" Podczas przedpołudniowej mszy na podkolońskich błoniach Marienfeld (Pola Maryjne) papież zwrócił się do rodaków swojego wielkiego poprzednika. - Obejmuję z miłością każdego i każdą z was młodzi Polacy - powiedział po polsku papież w czasie mszy. Podkreślił też rolę Jana Pawła II w życiu polskiego narodu. - Wielki papież Jan Paweł II powiedziałby wam: podtrzymujcie ogień wiary w waszym życiu i w życiu waszego narodu. Maryja, Matka Chrystusa niech będzie zawsze waszą przewodniczką - mówił Benedykt XVI. Była to pierwsza wypowiedź Benedykta XVI po polsku podczas czterodniowego pobytu w Niemczech. Na ŚDM zarejestrowało się 20 tys. Polaków. Na niedzielnej mszy mogło ich być dwukrotnie więcej. W czasie homilii Benedykt XVI powiedział do zgromadzonych, że tylko wielka eksplozja dobra, zwyciężającego zło, może odmienić świat. Papież mówił też o potrzebie miłości i uznania Boga za prawdziwą miarę rzeczy. - Bóg zwycięża, ponieważ jest miłością - powiedział. Papieża na błoniach Marienfeld, na mszy kończącej XX Światowe Dni Młodzieży, witało około miliona ludzi. Odchodząc od ustalonego programu, tuż przed rozpoczęciem liturgii, wyraźnie wzruszony entuzjazmem pielgrzymów, Benedykt XVI wypowiedział kilka ciepłych słów powitania. Następnie w wygłoszonej homilii papież przypomniał chrześcijanom o obowiązku udziału w niedzielnej mszy świętej. Z niepokojem mówił, że religia stała się niemal produktem do konsumpcji i źródłem zysków. Mówiąc o tym, że wszyscy ludzie od zarania dziejów oczekują zmiany świata, papież podkreślił, że może tego dokonać jedynie - jak to ujął - "głęboka eksplozja dobra, które zwycięży zło i uruchomi łańcuch przemian". "Wszystkie inne zmiany - dodał - są powierzchowne i nie przynoszą ocalenia". Przypomniał o obowiązku kierowania się w życiu prawdą i dobrem, bo to jest właśnie prawdziwa wolność, a nie jest nią rozkoszowanie się życiem. Szczególną uwagę Benedykt XVI zwrócił na znaczenie modlitwy i Eucharystii oraz niedzieli w życiu wiernych. - To piękne, że w wielu kulturach niedziela jest dniem wolnym, czy też wraz z sobotą nazywana jest weekendem. Lecz ten wolny czas jest pusty, jeśli nie ma w nim Boga - przypomniał papież. - Drodzy przyjaciele! - apelował - może się zdarzyć na początku, że zaplanowanie w niedzielę także mszy świętej okaże się kłopotliwe. Ale jeśli się postaracie, uwierzycie, że to jest właśnie najważniejszy punkt wolnego czasu. Nie dajcie się odwieść od udziału w niedzielnej Eucharystii i pomóżcie również innym ją odkryć. Papież zachęcił, by "odkryć wielkie bogactwo liturgii Kościoła i jej prawdziwą wielkość". Zapewnił młodych ludzi, że wraz z miłością do Eucharystii odkryją również sakrament pojednania. - Daru tego nie można jednak zachowywać dla siebie, trzeba go przekazywać innym - powiedział Benedykt XVI. Z niepokojem mówił, że w wielu miejscach na świecie zapomina się o Bogu, a jednocześnie wzrasta powszechna frustracja i niezadowolenie ze wszystkiego i wszystkich. - Ma się ochotę wręcz krzyknąć: To niemożliwe, aby to było życie! - podkreślił. Zwrócił zarazem uwagę na swoisty paradoks, bo wraz z zapominaniem o Bogu, faktem jest także rozkwit religijny. Za niepokojące uznał jednak to, że często religia jest niemal produktem do konsumpcji, z którego niektórzy czerpią zyski. Papież ostrzegł, że religia poszukiwana metodą - jak to wprost ujął - "zrób to sam" wcale nie pomaga, bo w trudnych chwilach pozostawia ludzi samym sobie. - Pomóżcie ludziom odkrywać prawdziwą gwiazdę, która wskazuje nam drogę: Jezusa Chrystusa! Sami także starajmy się poznawać Go coraz lepiej, by móc w przekonujący sposób innych prowadzić do Niego - wzywał papież młodych ludzi. Jego zdaniem, pomogą w tym dwie książki, których lekturę wszystkim polecił: Katechizm Kościoła katolickiego oraz jego kompendium, które sam opracował na prośbę Jana Pawła II i przedstawił, już jako papież, w czerwcu. Benedykt XVI wezwał młodzież, aby tworzyła wspólnoty religijne, ale przypomniał jednocześnie, że muszą one zachować jedność z papieżem i biskupami. Wspomniał też o innych obowiązkach wiernych - umiejętności przebaczenia, wrażliwości na potrzeby innych i gotowości dzielenia się z potrzebującymi. - Nie wolno nam - mówił - pozostawiać ludzi starszych na pastwę samotności, nie wolno być obojętnym wobec cierpiących. - Wiem, że jako młodzi ludzie dążycie do rzeczy wielkich, że pragniecie zaangażować się w budowę lepszego świata. Pokażcie to innym, pokażcie to światu, który czeka na takie właśnie świadectwo uczniów Jezusa Chrystusa - zaapelował Benedykt XVI na zakończenie swego kazania. Papież zapowiedział też, że następne XXIII Dni Młodzieży odbędą się w Sydney w 2008 roku. Tylko Bóg przynosi rewolucję Mszę św. na zakończenie XX Światowych Dni Młodzieży poprzedziło sobotnie, wieczorne czuwanie z papieżem Benedyktem XVI, w którym uczestniczyło ponad 700 tysięcy pielgrzymów z prawie 200 krajów świata. Większość młodych ludzi, która przybyła wczoraj na Pola Maryjne, by spotkać się z następcą Jana Pawła II, spędziła noc mimo chłodu pod gołym niebem wokół zbudowanego na wzgórzu ołtarza. Na Marienfeld, terenie dawnej kopalni odkrywkowej węgla brunatnego, powstało całe miasto pątników oczekujących na spotkanie z papieżem. A dostanie się tam nie było łatwe. Miejsce jest bowiem oddalone od Kolonii o około 30 kilometrów. Wielu pielgrzymów przyszło piechotą. Posłuchaj relacji wysłanników RMF, Agnieszki Milczarz i Tomasza Lejmana: - Tylko święci, tylko Bóg przynosi prawdziwą rewolucję, zasadniczą przemianę świata. W minionym stuleciu przeżyliśmy rewolucje, których wspólnym programem była rezygnacja z oczekiwania na Boga i wzięcie losów świata całkowicie w swoje ręce - powiedział Benedykt XVI. W ten sposób uczyniono z ludzkiego, partyjnego stanowiska absolutnego kryterium. - Czynienie absolutnym tego, co nie jest absolutne, lecz względne, to totalitaryzm - podkreślił papież. Totalitaryzm nie wyzwala człowieka, lecz pozbawia go godności i zniewala go - dodał. - To nie ideologie ratują świat, lecz wyłącznie zwrócenie się do Boga żywego, który jest naszym stwórcą i gwarantem naszej wolności oraz tego, co dobrego i prawdziwe - zastrzegł. Benedykt XVI przypomniał, że jego poprzednik Jan Paweł II beatyfikował i kanonizował "wielkie zastępy" osób z dawnych i bliskich czasów. - W ten sposób chciał nam pokazać, jak być chrześcijaninem; jak żyć po w prawy sposób, jak żyć po Bożemu - powiedział. Podkreślił, że błogosławieni i święci nie szukali własnego szczęścia, lecz chcieli uczynić dar, gdyż dotarło do nich "światło Chrystusa". Byli - dodał - "prawdziwymi reformatorami". Papież przemawiał po niemiecku, angielsku, francusku i hiszpańsku. Natomiast ewangelia czytana była także po polsku. Czuwanie na polu Marienfeld przekształciło się we wspaniały spektakl łączący światło, muzykę i ruch. Nad ołtarzem ustawionym na wzgórzu zbudowano oświetlony od wewnątrz szklany dach. Na zboczu wzgórza ustawiono tysiące płonących zniczy. Uczestnicy odśpiewali w stylu gospel utwór "Jesus Christ, you are my life". Na klarnecie grał Giora Feidman. Grupa pantomimiczna przedstawiała za pomocą gestów treść psalmów. Młodzież bardzo żywo reagowała na słowa papieża. Klaskano i wiwatowano przy każdej wzmiance o Janie Pawle II. Raz po raz rozbrzmiewały okrzyki "Benedetto", "Benedetto" lub "Vivat papa". Nad tłumem unosił się las narodowych flag. Biało-czerwone barwy należały do najczęściej spotykanych. Grupie młodych ludzi z Bydgoszczy uda się dostać do sektora zastrzeżonego dla VIP-ów. Rozwinęli olbrzymi biało-czerwony transparent z napisem "Bydgoszcz".