Majordomus musi także pokryć koszty sądowe - ogłosił watykański sąd. Prokurator domagał się dla oskarżonego kary trzech lat więzienia. Bezprecedensowy proces bliskiego pomocnika Benedykta XVI zakończył się po czterech rozprawach. - To dobry wyrok - powiedziała obrończyni Gabriele mecenas Cristiana Arru. Decyzję sądu nazwała "wyważoną". Wyjaśniła, że dopiero po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku wraz ze swym klientem postanowi, czy zostanie złożone od niego odwołanie. "Nie czuję się złodziejem" Rano w sobotę w ostatnich słowach na zakończenie postępowania papieski kamerdyner oświadczył: "Jestem przekonany, że działałem wyłącznie powodowany głęboką miłością do Kościoła Chrystusa i jego widzialnego przywódcy". - Nie czuję się złodziejem - dodał Paolo Gabriele w mowie końcowej. Papież ułaskawi kamerdynera Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi uznał za bardzo prawdopodobne, że papież Benedykt XVI ułaskawi swego kamerdynera. Podobne przekonanie panuje wśród watykanistów. W rezultacie jedyną karą, jaka go spotka, będzie to, że nie powróci już nigdy do pracy w papieskim apartamencie, choć nie został formalnie z niej zwolniony i nadal otrzymuje pensję w wysokości około 2 tysięcy euro miesięcznie. Czy Gabriele miał wspólników? Komentatorzy podkreślają, że proces nie przyniósł odpowiedzi na wiele zasadniczych pytań. Nie została wyjaśniona kluczowa kwestia: czy Gabriele miał wspólników. Składając zeznania przed sądem kamerdyner zapewniał, że działał sam. Ta wersja jednak budzi największe wątpliwości. Wcześniej informowano, że w przypadku uprawomocnienia się wyroku skazującego Gabriele będzie odbywał karę we włoskim więzieniu, ponieważ w Watykanie nie ma odpowiedniej do tego struktury. Sobotni wyrok to sądowy finał afery nazwanej Vatileaks, która wybuchła, gdy do włoskiej prasy zaczęły wyciekać zimą tego roku tajne dokumenty z apartamentu papieża, listy hierarchów i zaszyfrowane noty watykańskiej dyplomacji. Na wiosnę ogromny zbiór tych materiałów ukazał się w książce włoskiego dziennikarza Gianluigiego Nuzziego. Autor przyznał, że dokumenty otrzymał od Paolo Gabriele.