Zarif powiedział to na konferencji prasowej w Bagdadzie, z udziałem irackiego ministra spraw zagranicznych Hosziara Zebariego. Przyznał, że Państwo Islamskie dokonuje w Iraku "straszliwego ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości". Podkreślił jednak, że władze irackie i kurdyjskie są w stanie samodzielnie poradzić sobie z tym zagrożeniem. - Nasi bracia w Iraku, Kurdowie i Arabowie, są w stanie bronić swego terytorium i swej godności oraz zwalczać terroryzm. Nie uważamy więc, żebyśmy musieli być obecni na miejscu i pomagać irackim braciom - oświadczył irański minister. Zapewnił, że Teheran współpracuje zarówno z rządem w Bagdadzie, jak i z władzami półautonomicznego Kurdystanu w celu usunięcia zagrożenia. Zebari powiedział dziennikarzom, że Irak "nie cierpi na brak bojowników". Jednocześnie zaznaczył, że "ta konfrontacja wymaga pomocy wszystkich, wszystkich sił przeciw terroryzmowi i ekstremizmowi". - Wszyscy doceniamy rolę, jaką odegrała społeczność międzynarodowa - dodał. Islamistyczna ofensywa rozpoczęta w czerwcu w północnym i zachodnim Iraku pogrążyła kraj w największym kryzysie od wycofania się amerykańskich oddziałów w 2011 r. W sierpniu dżihadyści przesunęli się na wschód, zdobywając kontrolę nad miastem Dżalula w prowincji Dijala, ok. 30 km od granicy z Iranem.