Posiedzenie przedstawicieli najbardziej rozwiniętych państw świata trwało aż 3,5 godz., jednak wydane po nim oświadczenie było nadzwyczaj zwięzłe i pozbawione szczegółów - wskazuje agencja Reutera. "Zgodziliśmy się, że obecna sytuacja wymaga niezwłocznych i nadzwyczajnych działań" - oznajmiły Francja, Japonia, Kanada, Niemcy, USA, Wielka Brytania i Włochy. "Grupa Siedmiu" przyjęła pięciopunktowy plan postępowania, "który wyznacza ramy dla indywidualnych oraz wspólnych kroków, podejmowanych przez państwa G7 w celu zapewnienia płynności na rynkach, wzmocnienia instytucji finansowych oraz ochrony deponentów i inwestorów" - powiedział amerykański sekretarz skarbu Henry Paulson. Przedstawiciele wiodących gospodarek świata uzgodnili, że wykorzystają wszelkie dostępne środki aby: nie dopuścić do bankructwa instytucji ważnych z punktu widzenia rynków finansowych, odmrozić rynki kredytowe i pieniężne, zapewnić bankom płynność, ochronić depozyty, oraz pobudzić rynek kredytów hipotecznych. Siedem potęg gospodarczych zgodziło się, że w obliczu kryzysu finansowego należy działać w sposób skoordynowany, bowiem interwencje podejmowane przez poszczególne państwa nie dały dotąd oczekiwanych skutków. Zdaniem francuskiej minister gospodarki Christine Lagarde, oświadczenie G7 dowodzi, że liderzy państw tego gremium rozumieją powagę sytuacji i są gotowi do podjęcia odpowiednich działań. Analitycy są jednak sceptyczni, czy komunikat G7 jest w stanie uspokoić inwestorów. "Problem w tym, że bez względu na to, co zrobi G7, nie usunie to problemów natychmiast, a tego właśnie wszyscy oczekują" - ocenił prezes kalifornijskiej spółki Excel Futures Inc. Mark Waggoner.