- Wzywamy Rosję do zaprzestania prowokacyjnych działań i natychmiastowej deeskalacji napięć, zgodnie z jej międzynarodowymi zobowiązaniami - oznajmili ministrowie spraw zagranicznych Francji, Japonii, Kanady, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii i Włoch, a także szef dyplomacju UE. Wcześniej w poniedziałek o ruchach rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą rozmawiali telefonicznie sekretarz stanu USA Anthony Blinken i sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Zełeński: Oni są gotowi, ale my także Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z amerykańską stacją CNN powiedział, że rosyjska interwencja jest bardzo prawdopodobna i może do niej dojść każdego dnia. - Oni są gotowi, ale my też jesteśmy gotowi, bo jesteśmy na naszej ziemi i naszym terytorium - dodał. Podkreślił też, że USA są "dobrym przyjacielem" Ukrainy, ale prezydent USA Joe Biden "powinien robić więcej", by odstraszać Rosję i pomóc w zakończeniu tego konfliktu. Rosja przerzuca wojska W Donbasie na wschodzie Ukrainy, gdzie w lipcu 2020 roku weszło w życie zawieszenie broni, doszło do eskalacji konfliktu. Według strony ukraińskiej Rosja zwiększa liczebność swych wojsk przy granicy. Wzrosła również przemoc na linii kontaktu, oddzielającej w Donbasie ukraińskich żołnierzy od wspieranych przez Rosję separatystów. Rosja przerzuciła już do granic z Ukrainą i na zaanektowany Krym 16 batalionowych grup taktycznych - poinformował BBC Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. BBC szacuje, że może być to ok. 11-14 tys. żołnierzy. Zarząd wywiadu twierdzi, że proces koncentracji rosyjskich sił ma trwać do końca kwietnia. Konflikt zbrojny w Donbasie wybuchł po zwycięstwie prozachodniej rewolucji w Kijowie, która doprowadziła do obalenia na początku 2014 roku ówczesnego prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Wspierani przez Rosję rebelianci proklamowali w Donbasie dwie samozwańcze republiki ludowe - doniecką i ługańską