- Zakładając, że każda prowincja nadesłała swój bilans, całkowita liczba ofiar wyniosła 456 - powiedział Ith Sam Heng, który stoi na czele komisji badającej przyczyny tragedii. Wyjaśnił, że bilans wzrósł, ponieważ część ofiar śmiertelnych przetransportowano bezpośrednio do ich miejsc zamieszkania, a wielu rannych zmarło po przewiezieniu do domów. Dane dotyczące poszkodowanych nie są jednoznaczne. Wcześniejszy bilans mówił o 378 zabitych; w środę pojawiły się również informacje, że komisja obniżyła liczbę ofiar śmiertelnych do 350. Oficjalne śledztwo ustaliło, że panikę wywołało kołysanie się wiszącego mostu, łączącego stolicę Kambodży z wyspą, na której odbywały się uroczystości z okazji święta wody. Na moście znajdowało się wielu ludzi z prowincji, nieświadomych tego, że kołysanie się wiszącego mostu jest czymś normalnym. Panika wybuchła, gdy ludzie zaczęli uciekać, bojąc się, że most się zerwie - poinformowano. Premier Kambodży Hun Sen nazwał poniedziałkowe wydarzenia "największą tragedią", jaka dotknęła kraj od czasu rządów Czerwonych Khmerów z lat 70. XX wieku, które kosztowały życie ok. 2 mln ludzi. Czwartek ogłoszono w Kambodży dniem żałoby narodowej. Do tragedii na moście w Phnom Penh, łączącym miasto z małą wysepką Koh Pich na rzece Mekong, doszło ostatniego dnia trzydniowych obchodów święta wody. To obchodzone co roku święto wiąże się ze zjawiskiem odwrócenia biegu rzeki Tonle Sap, która łączy jezioro o tej samej nazwie z Mekongiem; w czasie pory deszczowej jezioro powiększa się kilkakrotnie. Zazwyczaj święto przypada w listopadzie.