Zastój w budownictwie, masowe zwolnienia w irlandzkich fabrykach, a z drugiej strony poprawa sytuacji ekonomicznej w Polsce - tak miejscowe władze tłumaczą wyjazd imigrantów. Z danych przedstawionych w Dublinie wynika, że liczba Polaków oficjalnie zarejestrowanych jako pracujący spadła w ostatnich miesiącach aż o 53 proc. I co dalej? Polacy opuszczają Zieloną Wyspę, ale tylko część z nich wraca do Polski. Pozostali szukają szczęścia w Anglii, Walii i Szkocji. - Mąż pracował na budowach od trzech lat. Pół roku temu w jego firmie skończyły się zlecenia, więc go zwolnili. Dlatego jedziemy do Londynu - opowiada "Dziennikowi" Maria Obrębska, która pracowała w Cork jako kasjerka. - Rząd zaprasza do ojczyzny, ale ja spróbuję szczęścia w Holandii - mówi 35-letni Artur, informatyk z Dublina. - Niektórzy jadą do Polski, a potem znów wracają do Irlandii. To taki zamknięty krąg. Odpływ Polaków jest widoczny, choć polskie sklepy nadal funkcjonują, a my wciąż mamy 10 tys. tygodniowo nakładu i masę listów od czytelników - uspokaja wydawca tygodnika polonijnego "Polska Gazeta". Strach ma wielkie oczy Osoby dobrze wykwalifikowane i znające język nie mają się czego obawiać. Bez problemu znajdą pracę w Wielkiej Brytanii, która przygotowuje się do igrzysk w 2012 roku - zapewniają eksperci z agencji rekrutacyjnych. Nadal jest praca dla operatorów wózków widłowych, spawaczy, stolarzy czy kosztorysantów - uważa Beata Bartlay z agencji 2B Imterface.