Prowincja ta została dotknięta 12 maja potężnym trzęsieniem ziemi, w którym zginęło około 40 tysięcy ludzi, a liczba rannych sięga ćwierć miliona. Więcej na ten temat w INTERIA.TV Tysiące przerażonych ludzi opuściło swe domy z poduszkami, kocami i krzesłami, by spędzić noc na dworze, wkrótce po tym jak telewizja podała komunikat ostrzegający przed możliwością wystąpienia wstrząsów wtórnych o sile 6-7 w skali Richtera. Katastrofalne trzęsienie z ubiegłego tygodnia miało siłę 7,9. Ze stolicy prowincji Chengdu (czyt. Czengtu) tłumy ludzi usiłowały wydostać się w stronę położonych na wschód od miasta równin. Na skrzyżowaniach poza miastem tysiące ludzi spało na poboczach dróg. W Mianyang, bliżej strefy samego epicentrum, pacjentów jednego ze szpitali umieszczono na placu przed dworcem kolejowym, zastawionym łóżkami i namiotami. Do paniki doszło na stadionie w tym mieście, kiedy zgromadzeni tam uchodźcy z terenów dotkniętych przez kataklizm zobaczyli pracowników medycznych w maseczkach na twarzy, co wzbudziło wśród nich obawy, że wybuchła jakaś epidemia. W rejonie trzęsienia od 12 maja dochodziło do wstrząsów wtórnych; jeden z poniedziałkowych miał według amerykańskiego instytutu geologicznego siłę 5,2 w skali Richtera. Wystąpił on w kilka godzin po chwili ciszy, jaką ponad miliard Chińczyków uczcił ofiary kataklizmu. Trzyminutowym milczeniem honorowano w przeszłości jedynie śmierć najwyższych przywódców państwa.