Genewska prokuratura potwierdziła gazecie, że informatyk przebywa w areszcie i że prowadzone jest śledztwo przeciwko niemu, ale odmówiła dalszego komentarza. Mająca siedzibę w Panamie kancelaria Mossack Fonseca zajmowała się przez dziesięciolecia zakładaniem dla swych klientów firm w rajach podatkowych, co dokumentuje obszerna baza danych udostępnianych od początku kwietnia w internecie. Według "Le Temps" zatrzymany zaprzecza, by dopuścił się jakiegokolwiek czynu sprzecznego z prawem, ale w następstwie złożonej przez pracodawcę skargi prokuratura postawiła mu zarzuty kradzieży danych, nieuprawnionego dostępu do nich i naruszenia tajemnic firmowych. Jak podała gazeta, nie ma dowodów na to, by aresztowany informatyk był odpowiedzialny za wyciek materiałów Panama Papers. O wejściu w posiadanie tej zawierającej 11,5 mln dokumentów bazy danych poinformował 3 kwietnia niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Jednocześnie ujawniono, że w ciągu ubiegłych czterech dziesięcioleci kancelaria Mossack Fonseca założyła około 250 tys. spółek, a wśród setek tysięcy jej klientów były także osoby zajmujące najwyższe stanowiska we władzach różnych państw. W wyniku afery Panama Papers doszło do ustąpienia premiera Islandii Sigmundura Gunnlaugssona. "Le Temps" poinformował, że na polecenie prokuratora w genewskim biurze Mossack Fonseca dokonano przeszukania i skonfiskowano sprzęt komputerowy. Sprawdza się także nadal, czy aresztowany dokonał kradzieży danych, a jeśli tak, to na jaką skalę i kiedy. Mossack Fonseca deklaruje, że działała zawsze zgodnie z prawem i nigdy nie niszczyła dokumentów.