Zamach miał miejsce w godzinie szczytu w centrum miasta, na ulicy Niviim. Jak podała izraelska policja, zamachowiec - przebrany za ortodoksyjnego Żyda, z doprawioną brodą - wysadził się w powietrze w pobliżu bramy miejskiego szpitala Bikur Holim o godzinie 7.45 rano, gdy ludzie śpieszyli do pracy. Eksplozja nie pociągnęła za sobą śmiertelnych ofiar wśród przechodniów - jedynym zabitym jest terrorysta. Stan rannych nie budzi obaw - twierdzi miejscowa policja. Eksplozja sprawiła, że uszkodzeniu uległy zaparkowane tuż obok samochody, a z okien pobliskich domów powypadały szyby. Rejon nadal jest zamknięty przez policję, która szuka na miejscu ewentualnych innych ładunków wybuchowych. Zamach miał miejsce niedaleko restauracji, gdzie 9 sierpnia zginął inny palestyński samobójca, uśmiercając równocześnie 15 osób. Na miejsce wybuchu przybył przebywający w Jerozolimie z misją mediacyjną szef dyplomacji unijnej Javier Solana. Jak podała AFP, wzburzony zajściem tłum znieważył wysłannika Unii Europejskiej. Jerozolimska policja od kilku dni jest w stanie najwyższego pogotowia w związku z informacjami wywiadu o kolejnych przygotowywanych antyizraelskich zamachach. Był to już piąty podobny zamach w Jerozolimie w ciągu ostatnich dwu dni. Żadna z antyizraelskich organizacji nie przyznała się jak dotąd do akcji. Do wczorajszego zamachu przyznała się natomiast radykalna frakcja OWP - Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Dzisiejszy atak z pewnością nie pomoże misji Solany, który stara się doprowadzić do spotkania szefa izraelskiej dyplomacji Szimona Peresa z przywódcą Palestyńskiej Autonomii Jaserem Arafatem.