Minister dodał, że nie będzie też kontaktów między stroną palestyńską a przedstawicielami administracji USA. Malki bierze w sobotę udział w zwołanym w trybie pilnym spotkaniu Ligi Arabskiej w Kairze; przywódcy krajów arabskich omawiają kroki, jakie należy podjąć po ogłoszeniu w środę przez prezydenta Donalda Trumpa, że USA uznają Jerozolimę za stolicę Izraela. "Będziemy szukać nowego mediatora (w konflikcie z Izraelem) pośród naszych arabskich braci i we wspólnocie międzynarodowej, mediatora, który pomoże nam wypracować rozwiązanie dwupaństwowe" - oznajmił al-Malki. Doradca Abbasa Mażdi al-Chalidi wyjaśnił: "Swą decyzją w sprawie Jerozolimy Stany Zjednoczone przekroczyły wszelkie czerwone linie (...). Nie będzie spotkania z amerykańskim wiceprezydentem w Palestynie". Decyzja, która wywołała burzę Po ogłoszeniu w środę przez Trumpa, że USA uznają Jerozolimę za stolicę Izraela i przeniosą tam swoją ambasadę, która obecnie znajduje się w Tel Awiwie, środowisko Abbasa, rekrutujące się z umiarkowanej partii Fatah potępiło decyzję Waszyngtonu, ostrzegając jednak przed gwałtownymi protestami; z kolei radykalny palestyński Hamas wezwał do powstania. Wizyta wiceprezydenta Pence'a w Autonomii Palestyńskiej była zaplanowana na drugą połowę grudnia. Jednak już w piątek przedstawiciel partii Abbasa Dżibril Radżub powiedział: "W imieniu Fatahu informuję, że zastępca Trumpa nie będzie mile widziany na terytoriach palestyńskich. Poprosił on o spotkanie z Abbasem 19 grudnia w Betlejem; do takiego spotkania nie dojdzie". Odniosła się do tej wypowiedzi rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders, która powiedziała: "Odwołanie spotkania Pence'a z Abbasem byłoby kontrproduktywne".